Merida, paskuda, celebryci & Co.
dodane 2012-10-19 15:55
Czyli baśniowy przegląd prasy.
Kiedyś zbiorową świadomością społeczeństw była religia. Jeszcze nie tak dawno temu polityka. A dziś? Plotkarskie opowieści o celebrytach.
„Polaków spajają opowieści o celebrytach. Bajka o wiecznym chłopcu Wojewódzkim i złej matce Katarzynie W. O księżniczce, co pokochała grajka, i buntowniczej dziewczynce, która lubi pokazywać język – ‘Dodzie Elektrodzie’, naszej Pippi Langstrump” pisze w dzisiejszej GAZECIE WYBORCZEJ Wojciech Orliński w bardzo ciekawym tekście pt. „Współczuję celebrytom”.
Zapytana przez dziennikarza Kazimiera Szczuka o tzw. internetowy hejt wobec celebrytów, odpowiada mu: „Lud jest krwiożerczy. Wielbi swoich królów i królowe, ale nie ma też nic przeciwko temu, żeby ich spalić na stosie. Ważne, żeby upadek był równie spektakularny jak życie”.
*
W październikowym miesięczniku FILM kapitalny tekst o „Meridzie walecznej”. Katarzyna i Jacek Wasilewscy (psycholog i kulturoznawca) w swoim cyklu „Bohater na kozetce” szczegółowo analizują nową, disneyowską bohaterkę.
Podobny artykuł znajdziemy w listopadowym MAŁYM GOŚCIU NIEDZIELNYM. To m.in. „opowieść o tym, że zagłuszanie sumienia, ślepe chodzenie własnymi drogami to pułapka. Prowadzi do upadku, zamieszania i nienawiści. To jeden z mądrzejszych filmów Disneya” – pisze o „Meridzie walecznej” Joanna Bątkiewicz-Brożek.
*
I wreszcie na koniec „Tom kultury”. Pewnie trudno uznać ów katalog za tytuł prasowy, ale jedna z reklamowanych w nim książek zwróciła moją uwagę. Mowa o powieści „Paskuda & Co.” Magdaleny Kozak. Opis tej publikacji na stronie wydawnictwa Fabryka Słów wygląda następująco:
„Za górami, za lasami, w niedostępnej krainie król srogi córę swą nadobną w brylantowej wieży z kości słoniowej uwięzić kazał. Niezwyciężonego rycerza, o czarnym sercu, dla ochrony przed chmarą zalotników jej przydał i smoka srogiego przy wieży ulokował. Jednak piękny i mężny królewicz niczego się nie uląkł...
Tyle można przeczytać w oficjalnych kronikach, ale wiemy przecież kto płaci kronikarzom. Naprawdę było tak:
Król, owszem srogi, córa... o całkiem miłej aparycji, wieża – średni standard niedofinansowanego dewelopera, niezbyt kwalifikowany strażnik, a smok... A smok był faktycznie srogi. I paskudny…
Dowcipne i pełne ciepła opowieści o Księżniczce, Strażniku i smoku, którzy – skazani na swoje towarzystwo – muszą odkryć siebie i innych na nowo. O rodzącej się solidarności, przyjaźni i, oczywiście, miłości”.
Chyba się skuszę :)