Słowik, myszka i dzik

dodane 06:33

Dawno, dawno temu, w wielkim zamku, mieszkała sobie młoda królewna. Jej rodzice zmarli jakiś czas temu, a brat, który rządził teraz krainą, wyruszył na wojnę, w czasie, której miał się zmierzyć z armią złego czarnoksiężnika.

Któregoś dnia do zamku przybył posłaniec z tragicznymi wieściami. Wojska młodego króla zostały pokonane, a on sam zaginął. Zginął w czasie bitwy? Został pojmany? Uciekł? Tego nie wiedział nikt…

Zasmucona królewna przepłakała wiele dni i nocy. Jej jedyną pociechą był pięknie śpiewający słowik, który ni stąd, ni zowąd - w dniu przybycia posłańca - wfrunął do jej komnaty i nie chciał jej opuścić. Wkrótce sprawiono mu wspaniałą złotą klatkę, w której zamieszkał i umilał czas królewnie swym niezwykłym śpiewem.

*

Pewnego ranka królewna zauważyła, że drzwiczki klatki są uchylone, a słowika nie ma w jej wnętrzu. Zaczęła się rozglądać po komnacie, ale nigdzie go nie dostrzegła. Zasmuciła się ogromnie i przepłakała cały boży dzień. Jednakże, kiedy zapadł zmrok, otarła łzy i postanowiła wymknąć się z zamku, wyruszając na poszukiwania ukochanego słowika.

Wędrowała tak wiele godzin, przedzierając się przez leśne gęstwiny i niekończące się pola uprawne, aż wreszcie dotarła do ogromnej, wiejskiej chaty.

Gdy weszła do środka, nikogo w niej nie było. Zmęczona królewna nie zważając na nic, wskoczyła do stojącego pod oknem wielkiego łoża i momentalnie w nim zasnęła.

*

Kiedy się obudziła, okazało się, że po izbie krząta się olbrzym. Przerażona dziewczyna pisnęła ze strachu, na co olbrzym odwrócił się w jej stronę i zaśmiał szyderczo.

- Od dziś będziesz moją służącą! – ryknął swym potężnym głosem i dla królewny nastały smutne czasy. Musiała olbrzymowi gotować, robić pranie, sprzątać jego ogromną chatę i pomagać przy ścinaniu zboża, do czego olbrzym używał ogromnego, złotego sierpa.

Któregoś wieczora, gdy olbrzym był jeszcze w stajni, a dziewczyna próbowała zasnąć, na jej pierzynie pojawiła się mała myszka ze źdźbłem trawy w pyszczku. Położyła źdźbło na pierzynie, po czym odezwała się ludzkim głosem:

- Jeśli chcesz się uwolnić od olbrzyma, zrób co ci powiem. Olbrzym pójdzie jutro na targ do miasta. Kiedy będzie chciał zamknąć drzwi do izby na klucz, wsuń to źdźbło do zamka. Klucz się przekręci, ale drzwi pozostaną otwarte. Następnie, gdy zobaczysz przez okienko, że olbrzym zniknął już w lesie, weź jego złoty sierp, wyjdź z chaty i udaj się na skraj pola, tam gdzie rośnie wielki dąb. Złotym sierpem zetnij trzy najdorodniejsze kłosy, które zobaczysz, stojąc pod drzewem, zaś spod dębu zabierz trzy leżące tam żołędzie. Kiedy będziesz już miała kłosy i żołędzie wejdź do lasu i ruszaj przed siebie.

- Jak to przed siebie? A co ze słowikiem? I po co mi te kłosy i żołędzie?  - dopytywała dziewczyna, ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Bowiem myszka, tak jak się pojawiła, tak też nagle zniknęła.

*

Królewna nie bardzo wiedziała, co to wszystko ma znaczyć, ale nie mając nic do stracenia, następnego ranka zrobiła tak, jak jej myszka poradziła. Gdy była już w lesie, z kłosami i żołędziami, usłyszał tętent końskich kopyt. Po chwili pojawił się przed nią polujący w okolicy książę i zapytał dziewczynę, co tutaj robi.

Dziewczyna opowiedziała mu historię o zaginionym w czasie wojny bracie, o słowiku, o olbrzymie i myszce. Okazało się, że książę znał brata królewny i walczył wraz z nim ramię w ramię w czasie bitwy z armią złego czarnoksiężnika. Nie wiedział jednak, co się z nim później stało.

Książę zaproponował królewnie, by udała się wraz z nim do jego zamku, a gdy przybyli na miejsce, na dziedzińcu czekała ich... nie lada niespodzianka. Oto przy studni ujrzeli zaginionego słowika!

Uradowana dziewczyna od razu pobiegła w jego stronę, upuszczając ścięte złotym sierpem kłosy. Słowik wzbił się w powietrze, po czym – ku zaskoczeniu królewny – pofrunął nie do niej, ale do kłosów, z których zaczął wydziobywać ziarenka. Gdy wydziobał i zjadł z każdego po jednym, nagle przemienił się w królewicza.

- Braciszku! – krzyknęła uradowana dziewczyna i zaczęła ściskać odnalezionego królewicza, którego zły czarodziej zamienił w słowika. Ich radość nie trwała jednak długo.

*

Nagle nad dziedzińcem zebrały się czarne, burzowe chmury, błysnęło, dało się słyszeć uderzenie pioruna i przed bohaterami stanął okrutny czarownik.

Przerażeni, nie wiedzieli, co robić. Wtedy jednak na ramieniu dziewczyny pojawiła się mała myszka, która szepnęła jej do ucha:

- Szybko, wyciągnij zebrane pod dębem żołędzie i zacznij nimi rzucać w czarnoksiężnika!

Po pierwszym rzucie zły czarodziej uśmiechnął się z politowaniem. Po drugim, wybuchnął szyderczym śmiechem, bo też, co może mu zrobić uderzenie małym żołędziem? Ale gdy dziewczyna rzuciła ostatni raz, czarnoksiężnik zaczął się zataczać, upadł na ziemię i przemienił się w dzika.

Książę, który przecież właśnie wrócił z polowania, od razu chwycił za swoją włócznię i cisnął nią w miotające się, dzikie zwierzę, zabijając je na miejscu. Teraz dopiero na dziedzińcu nastała prawdziwa radość. Wkrótce wydano wielką ucztę, na której odczarowany królewicz ogłosił zaręczyny swojej siostry z dzielnym księciem - pogromcą czarodzieja zamienionego w dzika.

Pojawiła się na niej też mała myszka, która tak naprawdę była piękną, dobrą wróżką. Królewicz zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i wkrótce potem wyprawiono podwójne weselisko, po którym wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

KONIEC (baśni tygodnia)

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024