O ukrytym znaczeniu baśni
dodane 2012-05-03 17:04
Wszyscy – bez względu na wiek – lubimy ich słuchać. Po pierwsze dlatego, że zawsze kończą się dobrze.
Lewis Caroll nazwał je darem miłości, bo dodają otuchy i budzą nadzieję na przyszłość. Mircea Eliade pisał, że w baśniach odnajdujemy wzorcowe obrazy życia ludzkiego, które nadają mu sens i wartość.
Zdaniem psychoanalityków baśnie towarzyszą nam w trudnej, najeżonej niebezpieczeństwami drodze do dojrzałości, pomagając przezwyciężać wewnętrzne konflikty.
Czego uczą nas Czerwony Kapturek, Kopciuszek, historia Karen i jej czerwonych trzewiczków, Żabi król czy Śnieżka – o tym podczas kolejnego spotkania z cyklu "Zofia w Muzeum", które odbędzie się 11 maja o godz. 17:00 w gliwickiej Willi Caro. Wstęp wolny, ilość miejsc ograniczona.
W medycynie hinduskiej osobie cierpiącej na rozstrój umysłowy opowiada się baśnie – podobny zabieg stosowali egipscy kapłani. To dzięki opowieściom snutym przez tysiąc i jedną noc Szecherezada uleczyła zniechęconego do życia i przepełnionego nienawiścią do kobiet króla Szajchira, zdradzonego przez pierwszą żonę.
Utożsamiając się z bohaterem baśni i przeżywając jego losy uwalniamy się od określonych, ciążących i trudnych a uprzednio niejasnych treści psychicznych – pisał Bruno Bettelheim, psycholog i psychoanalityk, autor książki „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni”, w oparciu o którą przygotowany został majowy wykład.
Baśnie dają do zrozumienia, że pomyślne, pełne satysfakcji życie dostępne jest każdemu - lecz jedynie wówczas, gdy nie ucieka się przed pełnymi niebezpieczeństw życiowymi zmaganiami, bo tylko one pozwalają odkrywać nasze prawdziwe "ja". A ponieważ proces dojrzewania nie kończy się w momencie przekroczenia granicy pełnoletniości, tylko toczy się nieustannie, nigdy nie jest za późno, by zacząć słuchać baśni...
Tekst: Muzeum w Gliwicach.