A Ty, jak mnie widzisz?

dodane 22:13

Pytanie do Boga

Uczepiłem się słów z Pisma Świętego - Bo myśli moje nie są myślami waszymi (...) - wyrocznia Pana.

Ludzie z mojego otoczenia, tego najbliższego, mają wyrobione zdanie na mój temat. Nie będę tutaj wchodził w szczegóły, ale przysłowie mówi, że Jak cię widzą, tak cię piszą. Cóż, ja, na osądach innych ludzi, przejechałem się wielokrotnie i nieustannie proszę Boga, by pomógł mi nikogo nie oceniać, bo ja nie wiem jaką drogę dana osoba przeszła i co przeżyła. Panie, daj mi widzieć w ludziach przede wszystkim dobro. Musi w nich być jakaś odrobina dobra, bo stworzył ich Ktoś, kto jest dobrocią i miłością samą. Całe życie będę się uczył dostrzegać w bliźnich Chrystusa. Trudne to bardzo. Sam jestem skołowany tym, co słyszę od innych na swój temat. Najlepsze jest to, że żadna z tych osób nie powiedziała mi tego wszystkiego bezpośrednio, ale np. mojemu starszemu Bratu czy starszej Siostrze, to bardzo chętnie powiedzieli o tym, że jestem taki, siaki i owaki. Pewnie w twarz usłyszałbym coś przeciwnego... I nie raz pytam Boga, a Ty jak mnie widzisz?

Najgorsza myśl, jaka czasem przychodzi mi to głowy brzmi: TAK SAMO...

I wtedy powtarzam sobie ten cytat z Izajasza. I... staram się w to wierzyć. Zawsze miałem niskie poczucie własnej wartości i jak ktoś mnie chwalił, to zawsze szukałem w słowach tejże osoby jakiegoś drugiego dna. Piszę o tym w czasie przeszłym ale nadal się na tym łapię, że nie wierzę, i wolę nie robić nic, niż się skompromitować... Droga donikąd. Potem rodzą się następne pytania - a jak Bóg mnie widzi? Jak mnie osądzi na końcu czasu? Zaliczy do sprawiedliwych czy grona potępionych? Tak się potrafię zadręczać nieraz własną wiarą. Bo przecież, co ludzie powiedzą? Jest taki brytyjski serial, którego główna bohaterka przez wszystkie ponad czterdzieści odcinków gra kogoś kim wcale nie jest oraz komu dość daleko to wymarzonego ideału. Serial nosi właśnie (po polsku) tytuł "Co ludzie powiedzą?" i jest kwintesencją brytyjskiego humoru. Czy ja nie jestem trochę jak Hiacynta? Być może ktoś zna ten sitcom, to będzie wiedział o co chodzi.

Zależy mi na opinii innych ludzi a jeżeli opinia jest zła, nie po mojej myśli, to nastraszam się jak indor. Bo przecież chcę być idealny! A czy Bóg chce mnie idealnego? Bez skazy? Mam problem z uzależnieniem, więc mój spowiednik i zarazem kierownik duchowny, cofnął mi zgodę na Komunię Świętą po dokonaniu tego konkretnego występku. Mam się spowiadać bo każdym razie. Gdy inny kapłan mnie rozgrzeszał, bo chciałem przystąpić do Komunii, a powiedziałem mu, że ów zakaz złamałem, uznał to za akt świętokradztwa. Poczułem się jeszcze gorzej. W końcu przypomniała mi się Siostra Faustyna i to, co napisała w "Dzienniczku". Spowiednika trzeba słuchać. Spowiednikowi trzeba być posłusznym. Dziękuję Bogu za mojego spowiednika, za to, że zawsze znajdzie dla mnie czas a jeżeli nie znajdzie od razu to za jakiś czas, ale w końcu znajdzie. Zawsze mnie wysłucha, choć czasem nie wie co ma mi odpowiedzieć, ale wysłuchać - wysłucha. Doradzi coś na swoim przykładzie. Zaproponuje rozwiązanie, które sam zastosował w swoim duchowym życiu. Wytłumaczy jak najlepiej potrafi, każdą wątpliwość. Dostrzeże moje marne starania i będzie umacniał w boju. Pokaże jak piękne jest życie w stanie łaski. Jak cudowna jest Adoracja. Jak wspaniała Komunia. Pokaże mi Boga, przykładem swojego życia.

Ale moja pycha we mnie będzie mnie przekonywać, że to ja wiem lepiej i że ten cały nakaz cofający mi zgodę na Komunię świętą po grzechu związanym z nałogiem, jest niedorzeczny. Potem przyjdzie Duch Święty i powie, iż niedorzeczne jest trwanie w słabości a każdy dzień przeżyty w wolności to prawdziwa radość i niczym niezmącone szczęście. To mój spowiednik uświadomił mi: Przestałeś się starać, bo uznałeś, że skoro to nałóg to nie ma sensu walczyć, skoro do niego wracasz. Teraz zobacz co przez to tracisz i jak wiele możesz zyskać, podejmując walkę każdorazowo, na nowo. Stale i stale.

Pierwsza myśl, że jak przyjdzie słabszy okres to co, mam biegać do spowiedzi raz na tydzień a może, co gorsza, raz na trzy dni? Ojciec Pio nie widzi problemu, porównując duszę ludzką do pokoju, w którym po tygodniu na nowo zbiera się kurz i brud. Spowiedź jest po to by mnie oczyścić a przede wszystkim umocnić, nawet jeżeli miałbym się spowiadać codziennie. Bóg wie, co myślę i co czuję. Zna mnie lepiej niż ja znam samego siebie. Wystarczy mu zaufać a wszystko skończy się dobrze, choć droga będzie kręta i wyboista.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024