Zielono mi na co dzień
Z Boga, nie z nas.
dodane 2008-11-23 22:38
Tym razem na zjeździe rozmawialiśmy o Kościele. Zarówno na katechetyce jak i sakramentologii. W pierwszym przypadku miałam zajęcia z księdzem, który delikatnie mówiąc działał mi na nerwy, ale miłości do Kościoła nie można było mu odmówić. W każdym razie w ramach "burzy mózgów" na przerwie pokłóciłam się z nim o "parówkę". Oboje mieliśmy to samo zdanie a jednak byliśmy różnymi stronami w dyskusji - ciekawe doświadczenie, które już teraz bardzo sobie cenię. Więc ksiądz sobie sympatię zaskarbił ogromną.
A na sakramentologii, która z powodu formy zazwyczaj wieje nudą tym razem wciągnęłam księdza w dyskusję o postrzeganiu i odbieraniu sakramentów w Polsce i Niemczech. Nagle się okazało, że jednak ten wykładowca umie prowadzić zajęcia w sposób wciągający. Będą z niego ludzie ;) (dopiero stawia pierwsze kroki jako belfer akademicki).
Wracając z uczelni kupiłam Ojcu dobre piwo, Matuli śmierdzący ser. Mieli mieć prezenty bez okazji ale w końcu wyszło, że z okazji niedzieli :) A co mi szkodzi, ostatnio trochę nam świętowanie nie wychodziło. Czas nad tym popracować :)