Zielono mi na co dzień

Mrówcze przygody u biskupa

dodane 23:50

Jak dwa tygodnie temu zebrałam się w końcu by pojechać do księdza biskupa i poznać go osobiście, nie zważając na natłok swoich obowiązków i konieczność przejechania prawie całego kraju byłam pełna niepewności. Wiedziałam do kogo jadę i wiedziałam, że rzeczywiście chcę tego. Chyba tylko sam Bóg wie jak było mi niezręcznie i głupio, "wprosić się" a potem poprosić o rozmowę. Ale miałam wrażenie, że właściwie niczego nie tracę - jeżeli on naprawdę taki jest jak mi mój szalony profesor na studiach mówił to należy chwytać każde jego słowo, a jeśli nie... no cóż tracę kilkadziesiąt złotych (no trochę więcej ;) ) na bilety i trochę czasu.

Przyjechałam, przyjęto mnie bardzo ciepło ale... ale na rozmowę musiałam poczekać trzy dni. Oczywiście spotykaliśmy się kilka razy dziennie - wspólne posiłki, Msza święta, Nieszpory czy mijanie się na korytarzu - jednak ciągle brakowało czasu aby na spokojnie usiąść. Czekając mogłam cieszyć się prawdziwie wiosenną pogodą.

Dlaczego o tym piszę? Bo gdzieś na uboczu naszych rozmów poruszyliśmy temat przyjaźni między kobietą a mężczyzną, nawet do końca nie wiem z czego on wynikł. Ksiądz biskup w pewnym momencie powiedział słowa, które nie dość, że odcisnęły na mojej twarzy szczery uśmiech to jeszcze zapadły dobrze w pamięć.

Prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa tylko wtedy gdy przynajmniej jedno z nich jest święte.

Niby nic takiego, ale jednak... Przyjaźń może być drogą naszego uświęcenia i nie ma w tym nic dziwnego, ani tym bardziej niesmacznego. Dlaczego tak mało na tym świecie normalności?

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 05.02.2025

Ostatnio dodane