Zielono mi na co dzień
Katowiczania
dodane 2007-07-07 20:50
Ta, tak niezależnie od tego jaki ten Śląsk jest paskudny i szkaradny i tak jest tu coś niepowtarzalnego, a mianowicie Ślązoki ;) Hanys nie byłby Hanysem gdyby nie namawiał nieustanie do przeprowadzenia się na Śląsk (oczywiście wszystkich poza warszawskimi gorolami - ale to też czasem się zmienia ;) ). Tak więc jak tylko przyjechałam do Katowic, od razu się zaczęło
S: i nie bój się - szybko zrobimy z Ciebie Hanysicę:D
ZM: nie da rady, starych mrowek sie nie przesadza
S: za daleko Ci jeszcze do starości:P
ZM: ale i tka tu sie nie przeprowadzę bo tu jest brzydko
S: gdy przyjedziesz, to będzie dzięki Tobie ładniej:D
ZM: ale co mi to da? ;)
S: zresztą... wspomnisz jeszcze na moje słowa....
ZM: osz Ty!
S: i wyjdziesz za Hanysa:D
ZM: o co to to już na pewno nie!
S: pożyjemy, zobaczymy:)
ZM: na wiele rzeczy jesteś w stanie mnie naciągnąć ale nie na małżeństwo z Hanysem :P
S: jak się zakochasz tak na serio to nie będziesz patrzeć czy to Hanys czy Kaszub:D
ZM: Kaszuba tez bym nie chciała... ale on i tak lepszy od Hanysa
S: no chyba że do zakonu idziesz:)
ZM: pewnie jeszcze hanyskiego? ;>
S: nie ma hanyskich zakonów:)
ZM: jak to nie? a służebniczki hanyskie? :D
S: osz Ty!:)