Zielono mi na co dzień
Dzień przed
dodane 2007-06-06 23:21
Bardzo lubię Boże Ciało jest bliskie memu sercu. Ma swój mistycyzm i jest przepełnione symbolem...
Jednak co roku mam ten sam dylemat - iść, czy nie iść z procesją. Mieszkam na wielkim blokowisku-sypialni miasta. W procesji jeszcze idzie tłum, ale to już nie ten tłum ludzi rozmodlonych jakich pamiętam z czasów kiedy sięgałam stołu... teraz lody, lizaki, cukierki, komórki, rozmowy o serialach i męskie dyskusje biznesowe z piwkiem w ręce... no wszyscy idą. A może ludzie się nie zmienili tylko ja zmieniłam miejsce - z początku gdzie idą grzeczne dziewczynki, na środek tasiemca, gdzie po prostu się idzie. Nie lubię procesji w mojej parafii.
Co któryś rok udaje mi się wyjechać na wieś, w Bory Tucholskie. Tam procesje są inne, ludzie też, może po prostu bardziej bogobojni niż w mieście. Owszem kilka razy ktoś powie: "Mrówka dawno Cię nie widziałem", albo "dobrze, że jesteś" (wszak ostatnio tak, rzadko tam jestem) ale wszystkie sprawy i rozmowy są zostawiane na "potem", bo teraz jest coś ważniejszego. W Gdańsku naprawdę brakuje mi świętości tej naszej drogi...
Nie wiem czy zbiorę się na przemarsz, choć mnie do niego ciągnie. Na szczęście odpust w parafii nie jest związany z procesją, ufff...