Igły zeszłej jesieni

Wirtualna igła

dodane 18:58

Pamiętam jak zaczęłam pojawiać się na portalu (no wtedy jeszcze serwisie). Siedziałam sobie cicho na czacie, uczyłam się zasad panujących w "tym" świecie zgoła tak innym od mojej brutalnej rzeczywistości gdzie silniejszy zawsze miał rację. Ludzie tutaj przychodzący byli inni zarówno od tych, których znałam w dotychczasowym virtualu, jak i moim naturalnym realu.

Na sieci zazwyczaj szukałam czegoś z programowania, a jak już miałam ochotę na interakcję w czasie rzeczywistym kulałam się na czat wirtualnej polski (wszak to sentyment do trójmiejskiego przemysłu) do pokoju religie. Czatowało tam mało osób, tak do 60 (w pokoju "Trójmiasto" było ich w tym czasie do 400), ale zgrany, stały zespół stanowiło może 10 nicków.  Jak na porządnych przedstawicieli tematycznego pokoju z nagłówkiem "Religie" nie reprezentowaliśmy poglądów, żadnego "nawiedzenia". Siedzieliśmy i długie wieczory gawędziliśmy o książkach, programowaniu, komputerach, wychowaniu dzieci, ewentualnie problemach etycznych.

Często obserwowaliśmy różne emocje jakie wywoływał "nasz" pokój wśród pozostałych użytkowników, których można by było podzielić na 3 grupy:

a) grupa nawracających - to ci, którzy wchodzili i na dzień dobry wpisywali "Ave Satan" a potem próbowali nas przekonać, że ten cały diabeł to taki fajny qmpel. Do tej grupy należała też zgraja osób szukających zaczepki z "katolami"

b) grupa nawiedzonych -  ci to nawiedzeni ewangelizatorzy, którzy uważali czata za "wylęgarnię zła" i natychmiast wszystkich należy nawrócić, odprawić egzorcyzmy, a jak żadne zabiegi nie pomagały trzeba było wyzwać nas od najgorszych i obiecać swoją modlitwę jednak z zastrzeżeniem, że nam i tak ona nie pomoże ;)

c) i zabłąkani - czyli cała reszta porządnych ludzi, którzy przychodzili do tego pokoju po części z ciekawości, po części dlatego, że tłoku nie było, albo z zainteresowań filozoficznych. Nie chcieli nawracać w żadną stronę, ani narzucać swojego światopoglądu a zwyczajnie pogadać, często gęsto na poważne tematy. Nie zawsze od początku byli łagodnie nastawieni, ale po jakimś czasie się wyrabiali. Z tej grupy wywodzili sie użytkownicy z "ekipy pokoju".

W ekipie dwie osoby miały poniżej 20 lat, a przeciętna wieku była koło trzydziestki. Dobrze się dogadywaliśmy choć dla osób z grupy "B" niedopuszczalne było, że ktoś mógł mieć nick "sAtAn" i się przyjaźnić z innym o nicku "kocham_Boga" ot... zawsze ktoś musiał w nas coś złego widzieć. Co prawda nikt z nas nie miał praw operatorskich w pokoju, ale tych kilka osób chłodno patrzących na userów skutecznie umiało spowodować wyjście ludzi z grupy "A" i "B" o ile te nie umiały dostosować się do zostawienia swoich emocji przed przyciskiem "wejście".

Piszę o tym bo ostatnio coraz częściej spotykam się z nieumiejętnością zostawienia emocji wśród ludzi, z którymi się spotykam. Są osoby, które uważają, że wszyscy muszą patrzeć i oceniać tak jak oni widzą, tak jak oni czują. Na szczęście tak nie jest, jesteśmy różni, mamy różne doświadczenia i spojrzenia... niech tak pozostanie. Emocje są zaraźliwe, ale na siłę ich nie wciskajmy bliźnim.

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 04.02.2025

Ostatnio dodane