O naszym patronie

dodane 22:58

​Rys historyczny

Sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 w Okopach na Ziemi Podlaskiej. Wczesne dziecięctwo spędził we wiosce swojego pochodzenia, gdzie jego rodzice, Marianna i Władysław, mieli niewielką posiadłość ziemską. W pobliskiej Suchowoli ukończył szkołę podstawową oraz liceum; tam też jako ministrant związał się z duszpasterstwem parafialnym. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1965 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie. Klimat głębokiego życia religijnego w domu rodzinnym, przeniknięty pobożnością maryjną, uformował w nim od wczesnych lat rysy silnej duchowości, które z upływem czasu doprowadziły go do głębokiej, dojrzałej wiary i niezwykłej posługi duszpasterskiej. Jerzy wyniósł z domu rodzinnego przekonanie, że Bóg i sprawy Boże są najważniejszymi wartościami w życiu, których nie mogą przesłaniać ani przewyższać żadne inne.

Podczas studiów seminaryjnych w latach 1966-1968 odbył przymusową służbę wojskową w specjalnej jednostce wojskowej w Bartoszycach. Tutaj zaznaczył się wielką odwagą i wytrwałością w zachowaniu swoich przekonań i postaw religijnych, za co spotykały go nieustanne szykany i kary ze strony dowództwa wojskowego. Pobyt w jednostce bardzo nadwyrężył stan jego zdrowia. Wkrótce po powrocie do Seminarium przez dłuższy czas musiał spędzić w szpitalu i poddać się operacji tarczycy. Po święceniach kapłańskich w 1972 r. pełnił posługę duszpasterską jako wikariusz w parafiach podwarszawskich w Ząbkach (1972-1975) oraz Aninie (1975-1978), a następnie w Warszawie, w parafii Dzieciątka Jezus. W 1979-1980 prowadził katechezy dla studentów medycyny w kościele uniwersyteckim p.w. św. Anny. W tym czasie został również diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia.

Ze względów zdrowotnych w 1980 r. został przeniesiony jako rezydent do parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Od czasu strajków sierpniowych w „Hucie Warszawa” związał się niezwykle ofiarnie z duszpasterstwem świata pracy, rozumiejąc je jako palące wyzwanie duszpasterskie dla Kościoła tego czasu i niezwykłą szansę ewangelizowania środowisk pracy, poddanych dotychczas programowej, zmasowanej ateizacji. Po wprowadzeniu stanu wojennego ten kierunek posługi ks. Jerzego znalazł jeszcze większe pogłębienie w szeroko zakrojonym duszpasterstwie prześladowanych, dotkniętych cierpieniem fizycznym jak i moralnym czy ubóstwem. Od stycznia 1982 r. włączył się bardzo czynnie w comiesięczne Msze św. za ojczyznę, nadając im wkrótce niezwykłego rozmachu i duchowej głębi, co zaczęło przyciągać na te spotkania liturgiczne coraz większe tłumy uczestników. W specjalnych homiliach – opierając się na encyklikach społecznych i przepowiadaniu Jana Pawła II oraz kard. Stefana Wyszyńskiego – podejmował palące tematy odnowy religijnej i moralnej, które łączyły się z aktualnymi kwestiami natury społecznej i politycznej. W takim kontekście mówił także o bolesnych problemach deptania przez rządzących elementarnych praw ludzkich, godności człowieka, łamaniu sumienia, przymusowej ateizacji i programowej deprawacji, jakiej poddawane jest społeczeństwo przez system polityczny. Nauczanie to faktycznie było niczym innym, jak tylko przypominaniem nauki społecznej Kościoła.

Jako reakcja na tę posługę, aparat władzy komunistycznej uruchomił przeciw niemu na bardzo szeroką skalę kampanię zniesławiania i represji, ukazując go jako niebezpiecznego wichrzyciela ładu społecznego, politycznego agitatora, oskarżając go wreszcie o działalność antypaństwową o charakterze politycznym, z czym w parze szły nieustanne prowokacje aparatu policyjnego oraz poczynania sądowe.

W nocy 19 października 1984 r. został uprowadzony przez oficerów służb specjalnych MSW i brutalnie zamordowany. Pogrzeb, który zyskał spontanicznie miano „historycznego” ze względu na jego wymowę religijno-patriotyczną jak i ponad półmilionową liczbę jego uczestników, odbył się w Warszawie 3 listopada. Ciało zamęczonego kapłana, na usilne prośby licznych środowisk, zostało złożone przy świątyni na Żoliborzu, gdzie prowadził posługę duszpasterską.

Rozszerzająca się sława męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki, jaka zrodziła się spontanicznie po jego śmierci, czemu towarzyszyła sława świętości życia, niezwykle liczne łaski – notowane wprost w setkach przypadków – przypisywane jego wstawiennictwu u Boga, następnie prośby kierowane z Polski i z zagranicy do Biskupa Warszawy czy także bezpośrednio do Stolicy Apostolskiej o stosowności rozpoczęcia postępowania beatyfikacyjnego, doprowadziły w 1997 r. do otworzenia przez kard. Prymasa Józefa Glempa kanonicznego procesu beatyfikacyjnego o męczeństwie za wiarę.

Prace procesowe od 2002 r. są kontynuowane w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie pod kątem oceny autentyczności jego męczeństwa w rozumieniu prawno kanonicznym.

Sylwetka duchowa

Wśród podstawowych rysów duchowości (1), jakie dają się wydobyć z obserwacji życia i posługi duszpasterskiej ks. Jerzego Popiełuszki oraz z jego kazań, pism i zachowanych dokumentów, na szczególną uwagę zasługują:

Wewnętrzna determinacja i prostota w wyznawaniu wiary. Była ona widoczna już w okresie jego młodości, gdy jako ministrant pokonywał bardzo często ok. pięciokilometrowy odcinek między domem rodzinnym a kościołem parafialnym, by także w dniu powszednim uczestniczyć we Mszy Świętej. Nie zaprzestał swej służby ministranckiej mimo, iż spotykały go za to ze strony niektórych nauczycieli represje w szkole. Wyrazistości moralnej dowiódł także podczas służby wojskowej, zwłaszcza w obronie prawa kleryków – żołnierzy do modlitwy i innych praktyk religijnych. Postawa ta towarzyszyła mu również podczas pracy duszpasterskiej wśród robotników, podczas której był wiemy głoszonym w imieniu Kościoła zasadom. Dzięki temu wiele osób odkryło bogactwo nauki społecznej Kościoła. Choć mógł wycofać się z tej formy duszpasterstwa, nie uczynił tego, w imię owej wierności i w konsekwencji zapłacił za to cenę życia.

Wrażliwość na drugiego człowieka, zwłaszcza cierpiącego. Na tę cechę wpłynęły osobiste doświadczenia związane z chorobami nabytymi podczas służby wojskowej i przeżywanymi w latach studiów seminaryjnych oraz podczas pracy duszpasterskiej w parafiach, liczne pobyty w szpitalu, jak i duszpasterska bliskość z pracownikami służby zdrowia oraz studentami warszawskiej Akademii Medycznej. Wyrazem wskazanej troski o ludzi chorych była m. in. opieka (także materialna) nad jednym z domów opieki społecznej na warszawskiej Woli, ale też specjalna uwaga duszpasterska poświęcona ludziom prześladowanym przez siły polityczne totalitarnego państwa.

Kapłański charakter posługi chrześcijańsko-społecznej. Angażując się w ramach integralnie rozumianej posługi Kościoła w Polsce, w rozwiązywanie aktualnych problemów życia publicznego, związanych z okresem stanu wojennego, czynił to nie jako działacz społeczny, lecz – trzeba podkreślić – jako kapłan i duszpasterz. Realizując osobiste powołanie gromadził wokół ołtarza ludzi cierpiących z powodu swych przekonań, upokorzonych, mających poczucie krzywdy, nadając ich doświadczeniom nadprzyrodzony sens i włączając ich cierpienia w eucharystyczną ofiarę miłości Jezusa Chrystusa.

Ogląd problemów społecznych w perspektywie wiary. Choć nie był profesjonalnym znawcą zasad katolickiej nauki społecznej, potrafił czytać tzw. „znaki czasu”, związane najczęściej z brakiem poszanowania podmiotowości osoby ludzkiej w marksistowskim systemie totalitarnym, zwłaszcza podczas stanu wojennego. Głosił podstawowe chrześcijańskie zasady życia społecznego: prawdę, sprawiedliwość, miłość, solidarność i dobro wspólne, przestrzegając jednocześnie przed nienawiścią wobec politycznych przeciwników. Przejawiał głęboko religijne myślenie o sprawach doczesności. W swej posłudze nie ograniczał się zresztą tylko do osobistego nauczania, ale organizował szkolenie działaczy społecznych w zakresie katolickiej nauki społecznej oraz pomoc charytatywną, prawną i medyczną dla uwięzionych za przekonania i ich rodzin. Wielu wiernych po długich łatach przerwy doprowadził do życia sakramentalnego.

Bezwzględna wierność Kościołowi. W swoim nauczaniu nie głosił własnych koncepcji chrześcijańsko-społecznych, lecz służąc – w ramach posługi Kościoła – Prawdzie, obficie czerpał z oficjalnych dokumentów kościelnego nauczania, przemówień papieża Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego i innych biskupów polskich. Był też bezwzględnie lojalny wobec swego biskupa.

Niemniej, cechą znacznie go wyróżniającą spośród ówczesnych polskich księży była umiejętność – dar gromadzenia ludzi wokół spraw wiary i spraw wiążących się z życiem społecznym. To zainteresowanie, później przekształcone w wielką pasję pomocy duchowej i materialnej świadczonej tak wielu, sprawiło, że w sposób niemal proroczy polecił wydrukować na swoim prymicyjnym obrazku sparafrazowane słowa proroka Izajasza: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Uważni badacze życia księdza Jerzego z łatwością zauważą, jak te słowa rosły w nim, aby wydać ostatecznie wspaniały owoc w jego działalności i męczeństwie.

Znaczące było jego zainteresowanie kwestiami wsparcia materialnego dla Seminarium – ksiądz Jerzy organizował stypendia dla kleryków. Potrafił świadczyć taką pomoc z własnych funduszy, czasem mobilizował do tego innych. Uważał bowiem wspomaganie kształcącej się młodzieży duchownej za bardzo ważny obowiązek. To istotny szczegół jego duchowej sylwetki – ksiądz Jerzy nie tylko lgnął do ludzi, ale potrafił w kleryku, dziecku czy robotniku dostrzec potrzebującego człowieka.

To koncentrowanie się na o s o b i e w pracy kapłańskiej, kaznodziejskiej i charytatywnej stało się u księdza Jerzego najlepszą i najgłębszą formą głoszenia miłości – podstawowej zasady życia społecznego. W swoich kazaniach, a przygotowywał je bardzo starannie, chętnie powoływał się na te zasady i chętnie wyszukiwał je w nauczaniu księdza Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, jak również przytaczanego z dumą Ojca Świętego Jana Pawła II. Cytatów tych trzymał się niemal kurczowo w kazaniach, które wygłaszał podczas Mszy Świętych odprawianych w intencji Ojczyzny. Z mocnym przekonaniem włączał się w bogatą tradycję wychowania narodowego w duchu wartości ewangelicznych.

Ewangelię i płynące z niej chrześcijańskie przesłanie życia uznawał za polską rację stanu. Każde swoje wystąpienie traktował wyjątkowo poważnie, solidnie się do nich przygotowując przez modlitwę, lekturę i sakramentalną spowiedź.

Zaangażowanie o charakterze politycznym, czy świadectwo chrześcijańskie?

W latach 1980-1981 Kościół katolicki w Polsce – hierarchia, większość duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego oraz aktywna cześć katolików świeckich – wsparła powstawanie centralnych i lokalnych struktur Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, powstałego w wyniku strajków sierpniowych w 1980 r. Poparcie to miało swoje podłoże w naturalnym i niezaspokojonym dążeniu narodu do życia w prawdzie, wolności i uczciwości. Kościół hierarchiczny za swoją powinność przyjął pielęgnowanie tych wartości, jako wyraz chrześcijańskiej odpowiedzialności za życie społeczne kraju.

Ruch „Solidarności” otrzymał ze strony Jana Pawła II jednoznaczną ocenę, jako ruch ku chrześcijańskiej odnowie życia społecznego, co zostało wyrażone w przemówieniu Papieża do świata pracy dn. 20.VI.1983 w Katowicach, w czasie drugiej podróży apostolskiej do Polski:

„Cały świat śledził – i nadal śledzi – z przejęciem wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce od sierpnia 1980 roku. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej – to fakt, że w wydarzeniach tych chodziło przede wszystkim o sam moralny ład związany z pracą ludzką, a nie tylko o podwyższenie zapłaty za nią. Uderzała również i ta okoliczność, że wydarzenia te były wolne od gwałtu, że nikt nie poniósł przez nie śmierci ani ran. Wreszcie i to, że wydarzenia polskiego świata pracy z lat osiemdziesiątych nosiły na sobie wyraźne znamię religijne.” (podkreślenia – wprowadzone przez Jana Pawła II)

Po delegalizacji Związku w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, Kościół katolicki w Polsce pozostał zawsze moralnym wsparciem dla jego członków i oparciem dla realizowania jego moralnych ideałów. W takim właśnie klimacie ks. Jerzy Popiełuszko, podobnie jak i bardzo liczni inni duszpasterze, podjął na zlecenie przekazane od swojego ówczesnego biskupa, kard. Wyszyńskiego, posługę duszpasterską wobec związkowców przed wprowadzeniem stanu wojennego, a w szerszym jeszcze wymiarze podczas stanu wojennego. Ludzie autentycznie zaangażowani w dzieło „Solidarności” byli bowiem w przytłaczającej mierze katolikami, i jako tacy mieli pełne prawo do asystencji kościelnej przy podejmowaniu dzieł wynikających z ich chrześcijańskiej misji w życiu codziennym.

W latach 1981-1989 Episkopat Polski stał na straży interesów Kościoła katolickiego i społeczeństwa dotkniętego represjami ze strony władz wprowadzających 13 grudnia 1981 stan wojenny. W tym okresie, w rzeczywistości stał się jedynym podmiotem społecznym, który prowadził regularne rozmowy z władzami, których celem strategicznym było przywrócenie procesów demokratycznych w Polsce w z lat 1980-1981, taktycznym natomiast reagowanie na negatywne skutki działań władz.

Stojąc na stanowisku legalizmu władz PRL, biskupi nie mogli i nie chcieli oficjalnie wspierać podziemia politycznego, w tym przestrzegali kapłanów przed politycznym angażowaniem się na rzecz konkretnego środowiska opozycyjnego. Trudność w utrzymaniu przez aktywnych kapłanów linii wypracowanych przez biskupów polegała na tym, że interpretacja co do granicy aktywności ściśle religijnej duszpasterzy, znajdowała się w rękach aparatu bezpieczeństwa oraz prokuratury, działających na polityczne zlecenie kierownictwa partii komunistycznej.

W takiej atmosferze heroiczna posługa duszpasterska ks. Jerzego, która przynosiła niezwykle szerokie owoce, traktowana była przez aparat władzy komunistycznej jako „polityczna”. Był to wprost stały programowy element państwowego aparatu propagandy, by utrwalić takie właśnie oblicze jego działalności, co następnie dawało pretekst do „uzasadnionego” występowania przeciw niemu, jako rzekomemu zagrożeniu dla ładu państwowego.

Gdy chodzi o kapłanów zaangażowanych duszpastersko w dzieło „Solidarności”, można stwierdzić, że władze komunistyczne irytowały typowo religijne formy ich obecności przy Związku. Płynęło to z następujących racji:

– W odczuciu społecznym obecność kapłanów przy „Solidarności” nadawała jej w starciu z władzą charakter walki sprawiedliwej.

– W odczuciu związkowców obecność pośród nich kapłanów katolickich umacniała ich w walce o zmianę ustroju, który wyniszczał naród, państwo i Kościół.

– W odczuciu reżimowych analityków społecznych, bliska obecność kapłanów przy ludziach „Solidarności” co najmniej osłabiała, jeśli wprost nie łamała strategii władz państwowych wobec Związku. Wielu z nich przyznawało, że to obecność kapłanów łagodziła nastroje konfrontacyjne. Z tego powodu starcie społeczne i polityczne, któremu przecież przewodził Związek, prowadzone było drogami pokojowymi, mimo niezliczonych prowokacji ze strony władzy państwowej.

Łączenie działalności ks. Jerzego jedynie z wymiarem politycznym, charakteryzowało jednak nie tylko rządową propagandę komunistyczną polską i sowiecką. To uproszczenie powtarzane nieprzerwanie przez media w PRL, ciążyło niejednokrotnie na ocenie faktów także ze strony dziennikarzy zagranicznych, co stawało się źródłem przekłamania w informacjach rozsyłanych wtedy przez nich w świat o tym, co dzieje się na Warszawskim Żoliborzu.

Ocenę charakteru działalności ks. Jerzego Popiełuszki, prowadzonej w ówczesnej niezwykle złożonej sytuacji politycznej i społecznej, trafnie ujmują dwie wypowiedzi biskupów: ks. abp. Ignacego Tokarczuka i ks. bp. Alojzego Orszulika. W rzeczywistości stanowią one swojego rodzaju podsumowanie rozpatrywanej problematyki.

Pierwsza z nich pochodzi z listu ks. abp. Tokarczuka, – z którym Ks. Jerzy kilkakrotnie spotykał się, by konsultować treść swoich homilii głoszonych w czasie „Mszy św. za ojczyznę” – do ks. prał. Teofila Boguckiego:

1) [ks. Popiełuszko] ”Nie chciał być ani działaczem politycznym, ani nie szukał zaspokojenia swoich ambicji. Czuł cały ciężar sytuacji na sobie, chętnie by od tego odszedł, gdyby nie jego wielka miłość Ojczyzny i miłość ludzi, którym służył, a których nie miał sumienia opuścić w trudnej sytuacji. Choć jeszcze był bardzo młody, to mimo to miał już wielkie poczucie odpowiedzialności pasterskiej i jako dobry pasterz nie mógł ich opuścić. Miał przeczucie tego, co później go spotkało.

2) W jego postawie i wypowiedziach widać było właściwą, zgodną z ewangeliczną hierarchię wartości. Z Ewangelii czerpał inspirację i Ewangelia łącznie z nauką Kościoła kazała mu służyć ludziom. Tutaj był w całej pełni zgodny z postawą Episkopatu Polski, wyrażaną między innymi w komunikatach z konferencji plenarnych. Kościół jako taki nie chce uprawiać polityki w sensie dążenia do władzy i obejmowania stanowisk, czy szukania korzyści. Natomiast ma nie tylko prawo ale i obowiązek osądzania z punktu moralnego także spraw publicznych i politycznych nawet. Konstytucja Soborowa o Kościele w świecie współczesnym jasno i wyraźnie te problemy ustawia. Tej linii trzymał się bardzo konsekwentnie.

3) W swej ocenie życia społecznego nie tyle kładł nacisk na braki i cienie, ile na stronę pozytywną. Wskazywał drogę miłości nawet w stosunku do wrogów.

4) Choć sam jak i jego owieczki doznał niejednej krzywdy i bólu, to ani nie głosił, ani nie szukał zemsty czy nienawiści. Wskazywał drogę miłości nawet w stosunku do wrogów.

5) Nie tylko nie miał intencji światoburczych, ale odwrotnie – w całym swoim postępowaniu uspokajał elementy zbyt gorące, wskazywał drogi dialogu i pokoju”. (2)

Drugą wypowiedzią jest oświadczenie pisemne bp. Alojzego Orszulika, złożone w styczniu 2008 r., gdy został proszony przez Postulację Procesu o ustosunkowanie się do swoich pierwotnych ocen działalności ks. Jerzego. Wypowiedź ta jest o tyle znacząca, że jej autor z racji uczestniczenia z ramienia Konferencji Episkopatu Polski w pracach Komisji Wspólnej do rozmów z władzami PRL, miał dostęp do wielostronnego, szerokiego spojrzenia na całokształt problematyki ówczesnych relacji: rząd PRL – Kościół katolicki. To spojrzenie pozwoliło mu zmienić jego początkowo negatywną ocenę ks. Jerzego, jako kogoś, kto swoim postępowaniem utrudnia skomplikowany dialog między Kościołem a rządem, na obraz autentycznego świadectwa chrześcijańskiego, zakończonego męczeństwem za wiarę.

„Każdy kapłan, który wypowiadał się w sprawach publicznych był nagrywany na taśmę magnetofonową, analizowany i traktowany jako wróg komunistycznego państwa. Natomiast sami biskupi i księża, którzy bronili praw Kościoła, Narodu, ludzi prześladowanych zwłaszcza robotników, traktowali swoje wystąpienia jako obowiązek wynikający ze zleconej im misji duszpasterskiej.

Mogę powiedzieć, że motywy represjonowania tych księży wypływały z dwóch źródeł. Z nienawiści do nich jako kapłanów i z nienawiści do ich wystąpień. Najbardziej na celowniku działań Służby Bezpieczeństwa był ks. Jerzy Popiełuszko, który pracował w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie i był przez Ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego posłany do robotników w Hucie Warszawa. Oprócz nich przy księdzu Jerzym gromadzili się przedstawiciele opozycyjnej inteligencji. Oni też byli często jego podporą. Ks. Jerzy Popiełuszko był wielekroć szantażowany i straszony nawet utratą życia. Był jednak nieugięty i nie przestał głosić Słowa Bożego i zasad Katolickiej Nauki Społecznej […].

W moim przekonaniu ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany dlatego, że był kapłanem i że głosił naukę Chrystusa, choć sprawcy zabójstwa traktowali go jako tylko przeciwnika ustroju komunistycznego. Jest męczennikiem za głoszenie Katolickiej Nauki Społecznej wypływającej z Ewangelii i nauczania Kościoła, które ma na celu obronę godności człowieka.”

Jest w pełni uzasadnione, aby ks. Jerzego Popiełuszkę zaliczać do kręgu świadków wiary, męczenników, o których mówi Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Ecclesia in Europa (n. 13), że zajaśnieli jak Boże światła w ciemności długiej nocy zła, jaką był czas rozlania nienawiści, okazującej się w pogardzie dla Prawa Bożego, dla godności człowieka a jednocześnie w prześladowaniu Kościoła. W nim ujawniła się nieogarniona obecność Odkupiciela i Jego łaski, z której czerpał siłę dla składania najwyższego świadectwa „prawdzie o Bogu i człowieku”. (3)

Jan Paweł II w licznych przemówieniach o Słudze Bożym zwracał na to uwagę, że jego śmierć niesie w sobie wymiar głęboko ewangeliczny, który nie może być przysłoniony przez żaden inny. Ojciec święty mówił: „Nie wolno go traktować tylko o tyle, o ile służył pewnej sprawie w porządku politycznym, choć była to sprawa do głębi etyczna. Trzeba go widzieć i czytać w całej prawdzie jego życia. Trzeba go czytać od strony tego wewnętrznego człowieka, o którego prosi Apostoł w Liście do Efezjan” (Ef 3,14-16). (4)

Gdy chodzi o najbardziej zaznaczające się linie przesłania Sługi Bożego, na pierwszym miejscu wypływa jego świadectwo złożone „prawdzie o Bogu i człowieku”. Jako, że u podłoża jego posługiwania tkwiła heroiczna miłość Boga prowadząca do przepowiadania Ewangelii nadziei w jej najgłębszych wymiarach, z jego śmierci może spływać dobro dla Kościoła i świata, tak „jak z Krzyża Zmartwychwstanie”. (5)

Ten kapłan męczennik przemawia przykładem niezwykłej wrażliwości duszpasterskiej na człowieka cierpiącego, załamanego, pogrążonego w błędzie, o zagubionej nadziei. On potrafił pochylać się nad nimi z miłością, by pomóc powstawać w duchu ewangelicznej odnowy. Jawił się jako niestrudzony apostoł i szafarz sakramentu pokuty, przy którym przychodzący do niego odkrywali oblicze Boga, miłosiernego Ojca wobec „syna marnotrawnego”. Taką posługę niósł nawet wtedy, gdy po fałszywym oskarżeniu i prowokacji agentów służby bezpieczeństwa, został osadzony w areszcie śledczym. Ks. Jerzy najbardziej zdobywał autorytet moralny właśnie przez charyzmatyczną posługę w sakramencie pokuty.

Ukazywał bardzo przekonująco, że bliskość Boga, oparcie się na prawie Bożym i otwarcie na łaskę Bożą tworzą bazę do budowania kultury i cywilizacji chrześcijańskiej, co z kolei stanowi gwarancją autentycznego postępu ludzkiego. Potrafił przekonująco głosić, że tylko Ewangelia jest w stanie odmienić oblicze świata. Ale jest to program bardzo wymagający, gdyż zakłada zawsze spełnienie trzech warunków: wierność prawdzie, wierność sumieniu – prawe sumienie jest niezastąpionym światłem na drodze prawdy – oraz jako trzeci warunek, osobista ofiara miłości, bez której niemożliwe jest wprowadzenie w życie wielkich ideałów chrześcijańskich. Z tym programem łączy się organicznie metoda chrześcijańskiego zmagania ze złem, niestrudzenie potwierdzana życiem przez Sługę Bożego, tj. że zło można pokonać jedynie dobrem, miłością.

W takim kontekście ks. Jerzy ukazywał także, jak ważnym jest dla chrześcijańskiej cywilizacji i jej wzrastania zdrowy patriotyzm, pielęgnowanie własnej historii i tradycji wartości, co wtedy silnie kontrastowało z duchem internacjonalizmu komunistycznego.

Należałoby odnotować, że owoce dzieła ks. Jerzego Popiełuszki, tak jak w przypadku wszystkich wielkich Bożych ludzi, w rzeczywistości wykraczają poza wymiary tylko pastoralne. Od czasu bowiem jego śmierci, która stała się niezwykłym wstrząsem i rozbudzeniem moralnym dla kraju, nie było już możliwe zatrzymać rozpoczętego procesu odnowy duchowej narodu, co w konsekwencji doprowadziło do uwolnienia spod władzy komunizmu. Można powiedzieć, że w pewnym sensie on przygotował wielkie przemiany, jakie dokonały się w kraju dziesięć lat później.

Przypadek Sługi Bożego daje Kościołowi kolejny raz przekonujący przykład, że męczennicy chrześcijańscy niosą największy wkład do kultury ludzkiej, stając się promotorami autentycznego ładu życia. Potwierdzają, że przyszłość świata należy do ludzi pokoju, którzy mocą swego zakorzenienia w Chrystusie – jak Ksiądz Jerzy – są w stanie zwyciężać zło dobrem. On też ukazuje jak ważna i niezastąpiona była w procesie duchowych i politycznych przemian w Polsce jego autentyczna posługa kapłańska.

W osobie Księdza Jerzego Popiełuszki jeszcze raz znajduje potwierdzenie przekonanie Kościoła, że tożsamość kapłańska osiąga swoją pełną dojrzałość przy zachowaniu ducha wierności nauczaniu Kościoła i w klimacie żarliwej duchowości maryjnej. Jak bardzo autentyczne było to posługiwanie, potwierdza od innej jeszcze strony niezwykła liczba łask przypisywanych jego wstawiennictwu u Boga. Ten fenomen trwa nieprzerwanie. Bliższe rozpatrzenie tych łask wciąż prowadzi do podobnego wniosku: te łaski przyczyniają się zawsze do umocnienia wiary i coraz głębszego życia religijnego. Czas ponad dwudziestu lat kultu prywatnego, dokumentacja sławy męczeństwa i łask, potwierdzają, że Ksiądz Jerzy jawi się nie tylko jako żywy wzór do naśladowania, ale jest prawdziwym orędownikiem u Boga. Podczas gdy za życia ziemskiego stanowił mocny punkt odniesienia co do drogi chrześcijańskiej, teraz umacnia swoje świadectwo także upraszanymi licznymi łaskami.

Można dodać, że proces beatyfikacyjny Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki przywołuje nie wprost na pamięć także prawdę o systemie politycznym i społecznym, w którym programowo zostało wyeliminowane odniesienie do prawa Bożego. Jest kolejnym przypomnieniem dramatycznej lekcji, jakiej dostarcza historia ludzkości, że świat oderwany od Boga zwraca się nieubłaganie przeciwko samemu sobie, mimo znaczących poczynań na polu legislacyjnym. Męczeństwo ks. Jerzego jest głośnym wołaniem miłości, potwierdzonym ceną przelania krwi, by pomóc wyrwać się z takiego zagubienia

Przypisy:

1. „Sylwetka duchowa” – opracowanie przejęte z Relacji Komisji historycznej, przedstawionej w Procesie informacyjnym (Copia publica trasumpti Processus S.D. Georgii Popiełuszko, vol. III, 794-796).

2. List z 1 sierpnia 1985 r.; tekst listu w: W. JEDYNAK, Walka o prawdę, Sandomierz 2000, 33-34.

3. „Świadectwo prawdzie o Bogu i człowieku” – treść męczeństwa chrześcijańskiego ujmowana w zwartej syntezie przez Jana Pawła II (Veritatis splendor, 90-94).

4. Jan Paweł II o Słudze Bożym: przemówienie we Włocławku 7 VI 1991.

5. Jan Paweł II, audiencja generalna 5 XII 1984.

Duchowa sylwetka ks. Jerzego

Ks. Teofil Bogucki

Pytają ludzie, którzy go nie znali, jaki był na co dzień, w towarzystwie, jakie było jego oblicze duchowe. Był w pełni człowiekiem prostym i dobrym. Nie chorował na wielkość, nie udawał bohatera, nie lubił oklasków. Był zwyczajny jak my. Bardzo koleżeński i ze wszystkimi za pan brat. Gotów pójść w każdej chwili tam, gdzie go biskup pośle. Ani Prymas, ani biskupi nie nalegali na niego, żeby opuścił parafię na Żoliborzu, przeniósł się gdzie indziej. (…) Odwaga jego była na miarę bohaterów Sienkiewiczowskich. Gdy jednego roku spędzał urlop nad morzem w gronie przyjaciół, wypuszczał się nieraz samotnie w las, wracał do domu późnym wieczorem. Przyjaciele drżeli o niego, gdyż i tam przecież byli esbecy, którzy „strzegli” go na każdym kroku. Gdy pewnego dnia urządzono łapankę nad morzem, na plaży, on po prostu włożył szlafrok i spokojnie oddalił się w las. Bywało, że tych, którzy jeździli za nim trop w trop, potrafił wyprowadzić w pole, ginąc im z oczu w zakamarkach ulic warszawskich. Zdobywał się nieraz na fortele. Oto pewnego razu wyjeżdżał poza Warszawę. Przebrał się, przyprawił sobie wąsy i brodę i tak nierozpoznany minął wszystkie straże i szczęśliwie dotarł do celu. W przeddzień porwania i śmierci pilnującym go dzień i noc trzem drabom w samochodzie zaproponował (…) czarną kawę na rozgrzewkę, co zostało przyjęte z oburzeniem. Był pełen życia i werwy, a jednocześnie opanowany, łagodny i dla wszystkich życzliwy. Był kapłanem o szerokich horyzontach. Nie ograniczał się bowiem tylko do pracy duszpasterskiej w parafii, ale myślą swoją ogarniał wszystkie ugrupowania społeczno-polityczne i próbował stworzyć jakąś unię narodową osób wiodących różnymi drogami do jednego celu – dobra i miłości Ojczyzny. Tym należy tłumaczyć jego kontakty z niewierzącymi, z rozmaitymi ugrupowaniami politycznymi. Był pełen prostoty i zawsze gotów do usług, nie zważając na to, co ludzie powiedzą.

Nieugięty w zwalczaniu zła, a wytrwały w czynieniu dobra. Gdy się pokazał, biegli do niego, obsypywali go kwiatami. Towarzyszyli mu w drodze na przesłuchania do Pałacu Mostowskich. Był miłosierny i miłosierdzie świadczył. Jego mieszkanie i garaż były zawalone darami dla biednych rodzin, dla wyrzuconych z pracy. Osobiście bardzo często woził dary rodzinom potrzebującym. W czynieniu dobra był zaskakujący. W mroźną noc wigilijną podczas stanu wojennego wsiadł do samochodu i dotarł do straży wojskowych na ulicach, wysiadł z samochodu, zbliżył się spokojnie do żołnierzy, którzy stali gotowi do strzału, wyciągał opłatek i dzielił się z nimi. Młodzi żołnierze, od wielu miesięcy odcięci od świata za murami koszar, najczęściej nieświadomi sytuacji politycznej i społecznej, płakali ze szczęścia, że ktoś o nich pomyślał tak zwyczajnie w tę świętą noc. Nie tylko sprawy materialne ludzi skrzywdzonych leżały mu na sercu, ale i sprawy duchowe stanowiły przedmiot jego troski. Wielu pod wpływem jego homilii odnalazło sens życia. Wielu uporządkowało swoje życie małżeńskie i rodzinne. Przygotowywał dorosłych do sakramentu Chrztu i Komunii św. Płynął od niego jakiś czar dobroci, któremu poddawali się ludzie.

Okazywał swoje serce tym, przeciwko którym toczyły się procesy. Był obecny niejednokrotnie na sali sądowej, by podtrzymywać na duchu niewinnie sądzonych. (…) Był zdecydowany. Mówił, że kapłan nie może uchylać się od pracy dla dobra Kościoła i Ojczyzny i chować głowy w piasek, gdy tylu ludzi cierpi prześladowania i więzienia. Mimo słabego zdrowia, częstych bólów głowy i innych dolegliwości nie zaprzestał swojej działalności. W Bydgoszczy 19 października 1984 r., pomimo że czuł się źle, odprawił Mszę św. i poprowadził Różaniec z przepięknym rozważaniem. Z Różańcem w ręku wytrwał do końca. Mógł powtórzyć za Chrystusem: – Wykonało się.

Warto zajrzeć także tutaj biuletyn10_45_2_.pdf

 

Za: „Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Sługa Boży, patriota, męczennik 1947-1984”, Biały Kruk, Kraków 2004.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 26.11.2024

Ostatnio dodane