Codzienność

Archiwum


  • Brak tytułu (2011-01-02)

    Matko Jezusa, jak zrobic mam jak to zrobić, by dobrą być jak Ty Jak to zrobić, powiedz mi (Adam Szewczyk) Z albumu Magdy Anioł albo albo


  • Droga

    Z dziejszych rozważań na portalu mozna wyczytać następujące zdania:"Wybierając życie z Bogiem, nie można iść na kompromisy. Określając siebie, jako wierzący trzeba być konsekwentnym. Wiara to nie tylko godziny spędzone na modlitwie. Owszem, one są ważne, ale równie ważne są nasze codzienne wybory." Właśnie dzisiaj zastanawiałam sie nad pewnymi wydarzeniami ostatniego roku, lat. Często nasze kroki to co robimy dają pozwalają nam przygotować droge na przyszłe wydarzenia w naszym życiu zarówno te dobre jak i te złe. Czesto idąc na jakiś kompromis niekoniecznie zgodny z wolą Boga, jednak zgodny z tym co wszyscy wkoło robią, uchylamy furtkę złemu, w delikatny sposób. prowadzi to do tego że diabeł powoli w naszym umyśle dokonuje zmian w swoim kierunku, a to następnie powoduje lawinę wydarzeń, które nie powinny się wydarzyć. Patrząc przez ten pryzmat, trwając wiernie przy Bogu, nawet wtedy gdy wydaje nam się że każda przestrzeń naszego życia się wali, to potem leją się strumienie dobra. W moim życiu własnie wydawało mi sie że wszystko się wali, że nic nie ma sensu, że nie warto trwac , jednak dobro któro sie pojawiło jest wielkie, zresztą ono było wokół mnie cały czas, chociażby w postaci przyjaciół, którzy cierpliwie stali przy mnie, którzy w chwilach bólu potrafili wysłuchac. Jestem zaskoczona tym co się dzieje, tymi nowymi niesamowitymi osobami w moim życiu. Zachwycam się tym słońcem, które coraz mocniej świeci nad domem mojego życia.


  • ZAUFANIE

    św. Paweł mówi w 2 Liście do Koryntian 7:16: "Cieszę się, że we wszystkim mogę wam zaufać." Niestety moje zaufanie zostało podeptane w ostatnim roku przez wiele osób. Nie wiem czy będe potrafiła nadal byc tak ufna jak do tej pory. Za niektórych byłam nawet w stanie głowę dać, a okazało się że jestem dla tej osoby nikim i chyba nikim byłam przez ostatnie lata. No właśnie kobiety są naiwne i głupie i zapomniałam o tym i nieźle sie oparzyłam, oddając cała siebie i wszystko co mam. Chyba nie warto ufac człowiekowi, i powtarzać za prorokiem Izajaszem "Lepiej mieć nadzieję w Panu, niżeli ufać w człowieku. Lepiej mieć nadzieję w Panu, niżeli ufać w książętach". Myślę, że miną lata zanim będę potrafiła tak do końca komuś zaufać, nawet kobiety, pobożne ponoć potrafia wykorzystać naszą słabość i ufność. Szkoda, że tak sie stało, zamknęłam drzwi serca, kieliszek wykorzystania mojej ufności został przelany.


  • Prawda

    „Prawda kosztuje dużo, lecz wyzwala.” ks. Jerzy Popiełuszko


  • Znalezione w sieci:)

    Nie pamiętam jak miała na imię. Wędrowanie po bieszczadzkich ścieżkach i codziennie moknięcie w deszczu trochę już nadwyrężyły jej siły. Trzeba było zaleczyć pęcherze na nogach. Dzień – dwa na pewno by wystarczyły. Ale jej koleżanka nie chciała czekać. W jadalni prywatnego schroniska w Komańczy już planowała z przygodnie poznanym chłopakiem, że następnego dnia dojdą do Polan Surowiczych albo i Zawadki Rymanowskiej. Co pozostało bezimiennej? Następnego dnia odprowadziłem ją na autobus. Pogodzona z losem górska nowicjuszka odgrażała się, że niebawem wróci na szlaki. Ale trudno było mi się oprzeć wrażeniu, że jednak ma żal. Do swojej przyjaciółki. Owszem, była w tym momencie kulą u nogi. Ale czy dla zrealizowania ambitnych celów zostawia się towarzysza wędrówki? I pamiętam inną scenę. Oazowy dzień wspólnoty w Jaworzu, po którym umocnieni radością ze spotkania i słowem biskupa Domina (wtedy sufragana katowickiego, prosto i pięknie mówił o uczynkach miłosierdzia) wracaliśmy asfaltowa drogą do Bielska, na Troclik. Jedna z dziewczyn wybrała się w niewygodnych butach. Zdesperowana ściągnęła je i zaczęła iść boso. A nam się zrobiło jej żal. Więc… też ściągnęliśmy buty. Żeby, jak sierotka, nie szła tak boso sama. Przecież byliśmy wspólnotą, nie? Bywają ludzie, którzy kipią pomysłami. Z łatwością doświadczonych menagerów dają życie dobrym i pięknym inicjatywom. Tyle że nawet najlepszymi szybko zaczynają się nudzić. Bo mozolna praca, taka bez fajerwerków i głośnych sukcesów, nie wydaje im się dostatecznie ciekawa. Zasadniczo jest to brak cierpliwości. Ale czasem chyba sięga głębiej. Aż do niewierności. Takim obliczonym na lata i wymagającym wierności projektem jest małżeństwo. To nie jest tak, że konkretny mąż czy żona obiektywnie rzecz biorąc najcudowniejszymi ludźmi na świecie. Na pewno jest mnóstwo równie wspaniałych. Zakochani tego nie widzą. Ale gdy „okulary małżeństwa” przywracają im wzrok, przychodzi chwila próby. Nie jest owocem działania Ducha Świętego w chrześcijaninie pragnienie znalezienia najwspanialszego partnera. To często zatruty owoc miłości własnej. Jest nim za to wierność. Kto trwa w Bogu i przynosi owoc wierności rozumie, że nie jest w życiu ważne, czy uda się zrealizować wszystkie ambitne cele. Łącznie z takimi przyziemnymi, jak wzbudzenie zazdrości otoczenia (taki przystojny mąż, taka piękna żona, takie wykształcone dzieci, taki elegancki dom, taki drogi samochód, takie drogie wczasy). Wierne trwanie przy żonie, mężu przynosi dobra znacznie więcej. Nawet jeśli jego źródłem jest zwykłe zdjęcie butów. Takim obliczonym na lata i wymagającym wierności projektem jest też trwanie przy Bogu. Tym też całkiem wielu pobożnych chrześcijan najzwyczajniej w świecie się nudzi. Nawet jeśli kiedyś zachwycali się prawdami podstawowymi – miłością Boga, Eucharystią i prostotą wskazania „wszystko, co byście chcieli, by ludzie wam czynili i wy im czyńcie”. Znajdują sobie inne, czasem nawet całkiem szlachetne cele. Ale że przestają wiernie pytać o te podstawowe sprawy, stopniowo się gubią, przyjmują niechrześcijańska hierarchię wartości. Nie zauważają, gdy powoli celem ich życia staje się dobro firmy, spełnienie wszystkich materialnych zachcianek dzieci czy sukces partii politycznej. Tymczasem wierność Bogu wymaga czasem zrezygnowania z realizacji ambitnych celów i zwykłego zdjęcia butów.


  • Logika tłumu

    Przez pryzmat Wielkotygodniowych czytań widzę przede wszystkim dwa tłumy. Pierwszy w niedzielę palmową radosny, pełen krzyków i usmiechów witający Pana jezusa wjeżdżajacego do Jerozolimy. Drugi pełen gróźb, niezbyt życzliwych krzyków, wołających o śmierć Pana Jezusa. Mozna sobie zadawać pytanie ilu ludzi z tego pierwszego spotkania brało udziła w drugim. Ale czy to jest ważne dla mnie. Rozważając w sercu te dwa bardzo różniące się wydarzenia, zapytałam siebie: A gdzie ty jesteś? Jak zachowywałaśby sie w tym czasie i w tym miejscu? I odpowiedź sie nasunęła sama? Jak wygląda moja osobista relacja z Panem Jezusem? Czy mam podążac za tłumem czy Pan Bóg sam chce mi wskazać dla mnie najwłaściwszą drogę, niekoniecznie prostą? Kiedys mój przyjaciel Kapłan powiedział: że łatwo być w grupie osób, którzy się dzielą, żyją, usmiechają po drodze z Panem Jezusem, mają takie same spojrzenie na wiele spraw. Więc usiadłam sobie kiedyś przed mszą w kosciele i powiedział Panie Jezu jak trudną dostrzec Cię w tej osobie siedzącej w ławce obok mnie, a przeceiż też jesteś, naucz mnie dostrzegać Cie wszędzie gdzie jestem.


  • Prawda jedyna

    <iframe title="YouTube video player" width="480" height="390" src="http://www.youtube.com/embed/cTCOqIprMSk" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>


  • Koniec roku

    „Nie wszyscy święci dobrze zaczęli, ale wszyscy dobrze skończyli.” św. Jan Maria Vianney Może od takiej właśnie mysli zacząć kolejny rok, i codziennie starać sie być lepszym i bardziej upodabniać sie do Stwórcy.Patrzeć z miłościa i pokorą na tych wszystkich, których Pan dał nam na naszej drodze życia.


  • REMONCIK

    "Jeśli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą"Ps 12;1a

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco