Pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie....
dodane 2013-08-02 21:57
Dzisiaj pierwszy piątek, więc dosyć tłoczno w kościele. Dorośli, młodzież, dzieci. Te starsze, pokomunijne jeszcze w miarę spokojne, gorzej z tymi małymi. Przyszła jedna mama z córką, po pierwszej Komunii i z drugą tak ok. 1,5 roku. Widziałam już je kilkakrotnie w niedzielę, więc wiem, że ta mała jest bardzo niespokojna na Mszy św. ale dzisiaj to już przeszła samą siebie. Jeszcze przed Mszą biegała po kościele, skakała, tupała nogami, a potem jak zaczęła się Msza, to głośne piski, wrzaski i znowu bieganie, płacz. Obłęd... a mama... nic, próbowała wziąć na ręce, ale nie potrafiła uciszyć dziecka. Pani siedząca za nią próbowała trochę skrzyczeć małą (czasami to działa i dziecko się uspokoi), ale ta była wyjątkowo odporna na wszystko. Oczywiście starsze dzieciaki miały niezły ubaw i pół Mszy nie patrzyły na ołtarz tylko na popisy małej. W końcu, tak gdzieś w okolicach podniesienia, mama zlitowała się nad nami i wyprowadziła już mocno rozrabiające dziecko na zewnątrz. Odetchnęliśmy z ulgą. I tak sobie myślę, kto tu więcej zawinił. Wiem, że dzieci mają różne temperamenty a takiemu małemu trudno coś wytłumaczyć, ale inne dzieciaczki potrafią spokojnie u mamy na rękach wysiedzieć. Jeśli zaczynają marudzić, to rodzice dyskretnie z nimi wychodzą. Współczuję mocno matce tego dziecka, bo zdecydowanie nie radzi sobie z jej zachowaniem i pozwala na wszystko. Może to ta bezstresowa metoda wychowania, tylko czemu funduje się stres innym ludziom.
Pan Jezus powiedział : "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie", ale to przecież nie znaczy, że mogą przeszkadzać innym spotykać się z Nim.