Różne

Małymi kroczkami do wspólnego celu

dodane 22:33

W moim domu nie ma zwyczaju rodzinnej modlitwy, poza Mszą św, ale ostatnio rzadko zdarza się, że jesteśmy razem wszyscy w kościele o tej samej godzinie. Marzyło mi się, że gdy znajdę odpowiedniego mężczyznę i wyjdę za niego za mąż, będziemy się razem modlić. Bałam się oczywiście tego, gdzie takiego znaleźć ;).

Gdy poznałam mojego obecnego Narzeczonego, oczywiście strach nie zniknął. Co dzień powtarzałam Bogu, żeby to On był najważniejszy w naszym związku.

Nie raz obiecywaliśmy sobie, że jedno będzie się modlić za drugie, ale najczęściej w jakichś konkretnych, wynikających z potrzeby chwili intencjach. Prawie od początku chodziliśmy razem na Mszę św..

Kilka miesięcy temu mój Narzeczony przysłał mi smsem (!) modlitwę narzeczonych, którą znalazł w sieci. Zaproponowałam mu więc, że będziemy się codziennie nią modlić. No i tak było - jeżeli była możliwość to wspólnie (na początku trudno było się przełamać), a jeśli nie, to każdy sam.

Tydzień temu, w Niedzielę Miłosierdzia, kończyłam Duchową Adopcję (zaczęłam 16 VII, w Święto Matki Bożej Szkaplerznej, więc powinnam skończyć 16 IV, ale postanowiłam przedłużyć sobie właśnie do niedzieli) i przyszło mi do głowy, żeby zaproponować Narzeczonemu, żeby razem ze mną pomodlił się tego ostatniego dnia w intencji tego Maleństwa (taki poród rodzinny ;)). Później poszliśmy na Mszę św. i pojawiło się we mnie takie pragnienie, by potem wspólnie odmówić Koronkę. Bałam się jak zareaguje, czy to nie za dużo... Zgodził się. Chyba wtedy po raz pierwszy odważyłam się przy nim swoimi słowami wypowiedzieć swoje intencje Panu Bogu. Wpuścić kogoś w przestrzeń tak osobistego kontaktu z Bogiem nie jest łatwo, nawet jeśli tą osobą jest ktoś bardzo bliski.

Dzisiaj mój Narzeczony mnie zaskoczył. Bardzo. Po Mszy św. każde z nas jeszcze chwilę się modliło. W momencie, gdy chciałam zakończyć swoją modlitwę i usiąść, powiedział:

- Zaczekaj.

- Przecież zawsze na ciebie czekam, o co chodzi?

- Chciałbym, żebyśmy razem się pomodlili.

- Tą naszą modlitwą?

- Tak.

- Tutaj, teraz?

- Tak.

- Na głos???

- Tak.

Co miałam zrobić? Powiedzieć, że nie, że boję się, co inni powiedzą, gdy usłyszą? Uklękłam z powrotem i pomodliliśmy się. Kościół był już prawie pusty, mówiliśmy półgłosem, ale i tak było ciężko. Jednak nie żałuję. Dziękuję Bogu za takiego Narzeczonego.

Tak więc - wszystko małymi kroczkami. Trzeba tylko mocno zaufać Panu Bogu. Każdy z tych etapów przeze mnie opisanych był trudny, wymagał opanowania swojego strachu, ale jednoczesnie przynosił wieeele radości.

"Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć w tym samym kierunku".

CHWAŁA PANU

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024

Ostatnio dodane