Z mojego życia
Słowo i ja
dodane 2009-01-05 02:36
Już od jakiegoś czasu mam coś takiego, ze biorę Słowo Boże, modlę się do Ducha Świętego, otwieram na wybranym fragmencie i... nic. I choć tęsknię za tym Słowem, bo wiem, że Ono daje życie, i choć proszę Boga: Panie, ja wiem, że Ty chcesz mówić do mnie przez to Słowo, więc spraw, bym je słyszała, słyszała to, co do mnie mówisz, w tej sytuacji życia jakiej jestem..., to... jakoś nie słyszę...
Może za bardzo jestem nastawiona na to, że chcę usłyszeć coś nowego, a nie chcę znów rozważać tego, co już kiedyś odkryłam... Ale przecież Słowo Boże jest żywe i Kościół zachęca, by wciąż odkrywać je na nowo... Może oczekuję konkretnej odpowiedzi, co mam zrobić w tej konkretnej sytuacji i wtedy nie zadowala mnie przypomnienie, że Bóg mnie kocha, że się troszczy, że mam Jemu zaufać i szukać Jego dróg?
Kiedyś słyszałam, że czas, który ja przeznaczam na modlitwę (przed snem) jest nieodpowiedni. Ale jakoś nie wyobrażam sobie modlitwy w ciągu dnia, gdy każdy może wejść i nieświadomie mi przeszkodzić.
Może wkładam za mało starań, by wyciszyć się i postawić w obecności Pana Boga? Może zwyczajnie chcę tą modlitwę, brzydko mówiąc, "odwalić"? A może boję się, że Pan Bóg powie mi coś, co mi się nie spodoba?
"Panie, naucz mnie się modlić".