Pismo Święte, Z mojego życia
"Jeśli kto chce pójść za mną..."
dodane 2008-09-25 19:39
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Mt 10,24-25
Poszłam na wieczorną Mszę św. z głową nabitą myślami o nowej pracy (która i tak jeszcze nie jest pewna), o planie zajęć na studiach, przeliczeniami, ile mogę zarobić, ile z tego zaoszczędzić... Nie mogłam się skupić na Mszy w ogóle, ciągle o tym myślałam. Ale w końcu zaczęłam myśleć o negatywnych stronach tej pracy. Mogę zarobić całkiem sporo, ale jakim kosztem? Prawdopodobnie będę rzadziej jeździć do domu, bedę miała mniej czasu dla siebie i dla znajomych, niewykluczone też, że odbije się to na zdrowiu. No i nie chciałabym rezygnować z Odnowy. Myślę, że uda mi sie to jakoś pogodzić, choć będzie ciężko... ale praca jest mi potrzebna. Tak sobie o tym myślałam przez całą Mszę, jednocześnie niezadowolona z siebie, bo przecież nie po to przyszłam do kościoła. Dopiero na koniec przyszła refleksja nad Ewangelią (nie wiem, czemu była inna niż w kalendarzu liturgicznym?). "Jeśli kto chce pójść za mną"... Takie delikatne upomnienie, przypomnienie, co dla mnie jest najważniejsze. Nie praca, nie studia, ale Pan Bóg. Nie pieniądze, nie zadowolenie z siebie, a wola Boża. Więc przeprosiłam Go za to, że przez te pół godziny więcej myślałam o sobie niż o Nim i powierzyłam Mu te wszystkie moje sprawy, żeby to On pomógł mi je poukładać, by wszystko było na swoim miejscu.