Wilczątko, Piernikowe opowieści, Wilczyca
Weekendowe przytulania
dodane 2017-03-13 14:09
w służbie rodzinie
To był fajny weekend. Trochę męczący, ale nie tak strasznie. Niestety rozdzielono nas z Wilczycą i ona zajmowała się przedszkolakami a ja nastolatkami od 10 do 15 lat. Wilczątko pojechało z nami.
Czerna to piękne miejsce. Sam klasztor, jego lokalizacja i nowowybudowany dom pielgrzyma. I dzieci były jakieś takie grzeczniejsze. Maluszki trochę popłakały ale szybko przestały. Najbardziej dziwiła się Wilczyca. Mówiła, że ona nigdy nie przypuszczała, że wzbudza tak wielkie zaufanie u małych dzieci. Przez cały weekend maluchy po prostu na niej wisiały. I chociaż były próby wprowadzania rządów mocnej ręki, a to, że nie trzeba się tak nad maluchami rozczulać, niech sobie trochę popłaczą, a to, że musimy realizować program. A i tak większość dzieciaczków przytulała się do Wilczycy, od niej domagała się wytarcia wiszącego z nosa gila albo pogrania w Memory. Po wieczornym seansie, cała scierpnięta wysuwała się spod śpiących na niej widzów. Najmilej zrobiło się jej w niedzielę, kiedy jedna z małych uczestniczek, trzymając mamę za rękę wskazała paluszkiem na Wilczycę i powiedziała:
-"To ta ciocia."
Potem podeszły razem i ofiarowały małego aniołka w podziękowaniu za opiekę.
Ja też dobrze przeżyłem ten czas. Pojechaliśmy ze starszakami do jaskini wierzchowskiej, mieliśmy warsztaty teatralne, robiliśmy prezenty dla rodziców. Wilczątko też załapało się na wycieczkę i przeżywało widok wiszących nietoperzy, czy jedynych w Polsce jadowitych pająków.
...
Dzieci miały dobry czas a rodzice też dzielili się owocami tego weekendu. Niektórzy przybywali z na prawdę poważnymi trudnościami, dla innych był to po prostu czas dla siebie. Tak jednym i drugim serdecznie polecam tego typu wyjazdy i spotkania. Chociażby te organizowane przez naszą wspólnotę.