Wilczyczka
100
dodane 2017-01-05 08:45
To dzisiaj!
Czy uwierzycie, Szanowni Czytacze, że moja malutka Wilczyczka ma dzisiaj swoją studniówkę?
Że mi urosła na piękną kobietę, która w ciemnozielonej sukni wygląda zjawiskowo, a w butach na obcasie jest wyższa ode mnie?
(ciemnozielona suknia - to szczyt moich możliwości opisania tej kiecki...)
To jeszcze nic!
Mały, rezolutny i zawsze roześmiany Wilczek idzie z nią również, jako osoba towarzysząca jednej z Wilczyczkowej koleżanek z klasy. (taki przystojny i dobrze tańczący brat do wynajęcia)
To też dobry moment na to, aby napisać, że cały okres pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem, wtedy, gdy razem z Wilczycą, Wilczątkiem i Wilkorem przebywaliśmy w górskiej chatce na stoku Baraniej Góry, Wilczyczka z Wilczkiem rządzili sami w domu i do tego zorganizowali bal Sylwestrowy dla grupki przyjaciół.
Wiąże się z tym pewna anegdota:
Otóż, pierwszego dnia samodzielnych rządów, zamówili sobie pizze ( jakżeby inaczej). W oznaczonym czasie pizze dostarczono, ale jeszcze zanim skończyli jeść pierwsze kawałki, znowu rozległ się dzwonek do drzwi. Okazało się, że pan dostarczyciel zatrzasnął sobie kluczyki w swoim dostawczym Matizie. Przyszedł poprosić o pomoc we włamaniu się do swojego, własnego samochodu.
Wilczkom nie trzeba było dużo mówić poprzynosili cały arsenał moich narzędzi, z poręcznym, Half-Life'owym łomem w roli głównej.
Nieszczęsny Pan Kierowca troszkę spanikował i zaczął odginać blachy w drzwiach kierowcy i nawet w bagażniku. Głuchy na (słuszne) sugestię Wilczka, że lepiej wybić najtańszą szybkę, pokancerował sobie prawie wszystkie blachy, prawie urwał zamek w bagażniku i dopiero rada Wilczyczki aby jakimś patykiem podnieść cypelek od zamka zdała egzamin i tak już po niecałej pół godzinie wdzięczy pan dostawca pojechał rozwozić resztę wystudzonych dobroci.
...
Kiedy Wilczyczka relacjonowała mi tę przygodę, podkreślając swój udział w operacji od razu wspomniała:
-"To może ja tej matury nie muszę zdawać, już wiem czym się zajmę w życiu..."