Wilczek, Wilczątko
Przednie czoło
dodane 2016-05-26 12:19
I inne ciekawostki przyrodnicze.
W naszej okolicy grasuje niezłe stadko dzieci w wieku wczesno-szkolnym. Jak już pisałem, prym wiodą dziewczynki. Wilczątko przedkłada zabawę z nimi nawet nad towarzystwo Stasia i Leona. Wczoraj, przypadkowo zostałem dopuszczony do grona zabawowiczów w charakterze dekarza. Ale od początku:
W bliskiej okolicy znajduje się opuszczona działka, zarośnięta czeremchą i zagracona kupami starej cegły i spróchniałych desek. Jakaś nieudana budowa sprzed 30 lat. Zabraniamy Wilczątku się tam bawić, dlatego byliśmy świadkiem następującej scenki: Wilczątko ze smutną miną, siedziało na środku łąki, popierając sobie brodę rączkami. Z krzaków porastających zakazany teren rozlegały się głosy dziewczyn świadczące o wspaniałej zabawie. Pierwsza pękła Wilczyca: - "Możesz tam iść Wilczątko!" - zawołała z okna.
Ja po chwili poszedłem tam na zwiady. Nie dziwota, że dzieci wybrały sobie to miejsca na zabawę. Główne zarośla stanowi złamane, dawno temu drzewo z którego, na całej długości pnia powyrastały pionowe odrośla, tworząc wypisz, wymaluj namorzynowe gąszcza amazońskiej dżungli. Otaczająca drzewo ziemia zasłana jest kupami omszałych cegieł, gotowych do budowania z nich różnego rodzaju wyposażenia domowego. Kiedy tam podszedłem, akurat byłem świadkiem przygotowań do uczty urodzinowej jednaj z dziewczynek. Matylda zawzięcie ubijała zerwane z drzewa liście kawałkiem cegły. Poganiała przy tym inne dziewczyny i denerwowała się kiedy któraś przypadkiem wdepnęła jej w świeżo przygotowane danie:
-"Hej! To jest przecież nasz obiad! "
-"To nie obiad, tylko jakieś liście!"
-"Ale to jest natura! A naturę trzeba szanować! Bo z Natury przecież żyjemy!"
Wilczątko pokazywało mi mechanizm do wciągania plastikowego wiaderka na jedną z gałęzi. Tłumaczyło mi, przy tym, że tą drogą można im dostarczać jedzenie.
Aby nie gościć u nich tak z pustymi rękami, zaproponowałem, że następnego dnia podaruje im kawałek płótna żaglowego, z którego będą mogli zrobić sobie dach w swoim nowym domu. Oczywiście, następnego dnia, zaraz po tym jak przyjechałem z pracy, pojawiły się przede mną dziewczynki aby przypomnieć mi o mojej obietnicy. Miały przy tym w rączkach puszkę wypełnioną szczelnie wstężykami - małymi ślimakami w kolorowych skorupkach. Kiedy ja przygotowywałem im obiecany kawałek żagla, one wypuściły te obślizgłe pół kilograma ślimaków do klatki po naszym chomiku i obserwowały jak rozchodzą się po całej klatce i wspinają na jej kratki.
Po półgodzinie, Wilczątko przyszło z delegacją dziewczyn i poprosiło abym pomógł im zawiesić nowy dach. I tak to własnie siedząc na gałęzi śląskich namorzynów i uwiązując rogi płótna do gałęzi, mogłem uczestniczyć w zabawie i obserwować zaangażowanie w urządzaniu tego nowo-zdobytego terytorium przez stado naszych małych przyrodników.
...
A dzisiaj , podczas procesji Bożego Ciała Wilczek przypomniał sobie, jak to zawsze zastanawiał się jakie to jest to przednie czoło, którym uderzamy stojąc kołem...