Wilczątko
Dzieci z Kałuż
dodane 2015-06-16 23:52
I nie tylko.
Są takie dni, kiedy dostajemy po uszach seriami. Ja też miałem dzisiaj taki dzień, chociaż nie mogę tak do końca narzekać.
Ale od początku.
Podczas naszej małżeńskiej, weekendowej ucieczki - wycieczki zauważyłem, że nasz stary, wycieczkowy Land Rover coś mocno przygrzewa hamulcami. Jakoś dokulaliśmy się do domu, ale postanowiłem coś z tym zrobić.
Tutaj jest chyba dobre miejsce na pewną dygresję. Otóż odziedziczyliśmy po wujku stary, 20-to letni Land Rover Discovery. Jest to dokładnie taki sam model jaki startował w znanym wielu ze słyszenia Camel Trophy. Samochód ten jest w dobrym stanie, ale ze względu na to, że wymagał kilku remontów po długim okresie postoju, mało nim do tej pory jeździłem. Ale zawsze, kiedy już nim jechałem zastanawiało mnie pewne zjawisko. Otóż każdy kierowca podobnego samochodu (starsze modele Land Roverów) mijając mnie machał przyjaźnie ręką.
Dotyczyło to zarówno kobiet i mężczyzn, bez względu na wiek. Ważny był jedynie wiek samochodu. Kierowcy nowiutkich Land Roverów nie machali a kiedy ja rozochocony machałem do nich patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem…
Poszukałem w Internecie i okazało się, że jest nawet rodzaj portalu „zrzeszającego” miłośników tej marki. Niewiele myśląc zarejestrowałem się w nim i już po kilku dniach odezwali się do mnie dwaj panowie z okolicy. Okazało się, że to ojciec z synem, oboje dumni właściciele równie leciwych wehikułów. Kiedyś pojechaliśmy do nich z Wilczątkiem i z tej wizyty wyjechałem zafascynowany ich fascynacją tymi samochodami, ale chyba bardziej podróżowaniem po bezdrożach. Niedawno obaj wrócili z wyprawy przez góry Rumunii.
Pojechałem dzisiaj do nich zawieźć naszego staruszka na przegląd i po poradę. Samochód został u nich a ja wróciłem na zabranym do bagażnika rowerze.
I to zaraz po powrocie dostałem pierwszą reprymendę:
„Jak to? Pojechałeś Land Roverem a wróciłeś na rowerze?”
Później udało mi się zawołać Wilczątko. Wróciło od sąsiadów z ogromnymi oporami. Od razu opowiedziało i nowinę:
„Tatusiu! Kaja dostała króliczki! Od mamusi od Adasia! I ona się pytała, czy je też nie chcę!”
- i popatrzyło na mnie pytająco.
Ja powiedziałem coś o problemach w czasie wakacji itp. I poszliśmy razem na kolację. Tam opowiedziałem Wilczycy i podsłuchującemu Wilczkowi przygody Wilczątka.
-„Fajnie się tu mieszka, prawie jak w Bulerbyn, Wilczątko wpada i opowiada o króliczkach i podobno sąsiadka proponowała mu też małe króliczki.”
Wilczyca popatrzyła na mnie i z uśmiechem powiedziała do Wilczka:
„Słyszysz jak Tata zagaduje? Jeszcze nam tu tylko królików brakowało!”
Próbowałem zaprzeczać, nawet się oburzać.
…
Ale znamy się nie od dziś…