Wilczątko
Wilczy zew
dodane 2015-06-08 11:33
w praktyce
O tym, że w naszej okolicy mieszka dużo dzieci w wieku Wilczątka, już Szanowni Czytacze wiedzą. Tworzą one, wraz z zamieszkującymi ten obszar zwierzętami, rodzicami i innymi okolicznościami przyrody swoisty ekosystem. Obserwacja tego ekosystemu przynosi tyle samo nieoczekiwanych wniosków i spostrzeżeń jak i radości.
Jedną z takich obserwacji przyrodniczych podzielę się z Państwem teraz.
Wilczątko wypuszczone na podwórko od razu rozgląda się z którego kierunku dochodzą najbardziej zachęcające dźwięki.
Może to być skrzypienie zardzewiałego rowerka Zuzi*, odgłosy hopsania na hopsalni u Matyldy* lub krzyki z podwórka od Kai*.
Ponieważ boimy się, że rodzice tych dzieciaków zaczną nam naliczać opłaty przedszkolne, nie pozwalamy Wilczątku nonstop u nich przebywać. Dlatego czasami Wilczątko przyjmuje inną taktykę. Staje sobie na ławeczce w naszej altance, tak aby być jak najwyżej i zaczyna wykonywać swój WILCZY ZEW. Z małego gardziołka płyną dźwięki skocznej i bardzo edukacyjnej w swej treści piosenki.
"Było morze, w morzu kołek,
a na kołku był wierzchołek,
na wierzchołku siedział zając,
i nóżkami przebierając śpiewał tak:
Moje nóżki pachną cudnie....."
Wilczątko zna całą tę piosenkę wraz ze zwrotkami o łysych przodkach i zapachu leśnych ziół.
...
Okazuje się, ze taktyka ta jest prawie w 100% skuteczna. Zwykle jeszcze przed zakończeniem piosenki z któregoś ogródka odzywa się wołanie i Wilczątko biegnie do nas wyducholić zezwolenie na wizytę, skoro już zostało przecież wyraźnie zaproszone do zabawy..