Wilczek
A Pawła od maleńkości z karabinem oswajać!
dodane 2015-03-09 20:57
albo nie zostawiać chłopaków samych w domu...
Wilczyca przygotowuje się do egazminu specjalizacyjnego. To już jutro. Trzymajcie kciuki!
Aby zdążyć na czas, pojechała już dzisiaj. Zabrała ze sobą Wilczyczkę i Wilczyczkową babcię.
Wszystkie te matrioszki będą ją wspierać i nie pozwolą się za bardzo martwić.
Wilczątko od tygodnia przebywa u dziadków a ja zostałem z Wilczkiem w domu.
Ha! Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić. Już wczoraj wieczorem pojechaliśmy z Wilczkiem na opustoszały parking przed supermaketem. Tam zamieniliśmy się miejscami. Trzeba powiedzieć, że Wilczek ma naturalny dryg do obsługi urządzeń służących do przemiaszczania się. Na rowerze nauczył się sam w wieku pięciu latek, niedługo później jeździł na deskorolce, łyżwach czy wrotkach. Z wielkim Land Roverem Discovery z automatyczną skrzynią biegów poradził sobie równie sprawnie. Kręcił przepisowe ósemki na pustym parkingu i dokładnie trzymał się swojego pasa na wewnętrznych dróżkach marketu. W pewnym momencie dodał na chwilę gazu krzycząc :Allah akbar!. Potem zbyt blisko minął ekspozycję drewnianych domków czym przyprawił mnie o palpitacje serca i tym samym zakończyła się pierwsza lekcja.
Za to dzisiaj zrobiliśmy coś jeszcze bardziej szalonego. Pojechaliśmy na strzelnicę! Wilczek strzelał z następcy RAKa z kolimatorem a ja ze starego dobrego kałacha. Musimy się pochwalić, że nie wstyd było zabrać nasze tarcze do domu.
Kiedy wracaliśmy do domu Wilczek powiedział:
"W tym tygodniu robię same kozackie rzeczy!"
Dopiero kiedy już ochłonęliśmy zaczęliśmy sobie przypominać więcej szczegółów z naszej wizyty na strzelnicy.
...
Powiedziałem: "A widziałeś, że kiedy instruktor wyszedł ze swojego kantorka to włożył sobie pistolet do kabury?"
"To przez Twoją brodę!" - odpalił z uśmiechem.