Piernikowe opowieści, Wilczątko
O języku Polskim
dodane 2015-01-01 11:21
okiem sześciolatka
Obserwując dorastające dzieci można czasami zobaczyć świat ich oczami, jakoby na nowo. Jesteśmy teraz na etapie składania literek. Wilczątko zachłystuje się nowym, otwierającym się przed nim światem liter i słów przez nie tworzonych. Ciągle sylabizuje i składa z nich wyrazy. Nie zważając na czas i okoliczności (np. głośne powtórzenie nazwy na kurtce pana stojącego przed nami na Mszy Św.)
I przez to zauważyłem pewną nieoczywistą regułę. Otóż większość zauważanych i literowanych przez Wilczątko nazw to nie są polskie wyrazy. Coraz częściej mówimy mu, że to nie po polsku i przez to inaczej się czyta niż mówi.
Jak wytłumaczyć maluchowi pisownię słowa Decathlon, Auchan, Leroy, Tesco czy Sodexho (...nazwa na kurtce w kościele)? Od razu wykładać zasady pisowni francuskiej, angielskiej czy może włoskiej?
Pod jedną z moich poprzednich notek gorzała dyskusja patriotyczna, dobrze, że nie dotknęła sprawy rejestracji języka śląskiego.
A może właściwie jest to już temat zastępczy, bo proszę się dobrze porozglądać wokół siebie...
...
I może powiedzieć: "O curde, ale kyrk!"