Wilczątko, Wilczek, Wilczyczka
Mediator
dodane 2014-10-26 18:57
W akcji
W ten weekend zostaliśmy słomianym stadem. Wilczyca pojechała aż do Warszawy na posługę w ramach naszego zaangażowania we wspólnocie.
My za to mieliśmy kilka zadań domowych i zaplanowach wyjazdów. Dlatego w niedzielny poranek, pomimo nadliczbowej godziny snu, byliśmy wszyscy troche niepozbierani. Wilczątko za to było w wyśmienitej formie i co chwila domagało się naszej uwagi i usług. W końcu kiedy już któryś raz musiałem mu odmówić cukierka przed obiadem, cukierka zaraz po obiedzie, cukierka zamiast obiadu.. zaczęło narzekać:
"Ciągle tylko nie, nie i nie! Nic mi nie pozwalacie! Jak kiedyś będziecie coś ode mnie chcieli to też wam nic nie pozwolę, zobaczycie!"
Kiedy jednak dalej upierałem się w swoim oporze wzgledem cukierków doszło miedzy nami do małej scysji w wyniku której Wilczątko poszło po schodach na górę tupiąc mocno nogami i mocno narzekając, odprowadzane moimi groźnymi uwagami. Za chwilę usłyszałem podniesione głosy Wilczyczki i Wilczątka, widocznie znowu spotkał się z jakąś odmową. Ale po chwili wszystko ucichło...
Po jakimś czasie Wilczątko pojawiło się przy mnie i z nieprzeniknioną miną powiedziało, choć może lepiej byłoby powiedzieć wyrecytowało:
"Wiem, że dzisiaj za dużo zjadłem słodyczy i to dlatego mi nie pozwoliłeś. No i przepraszam, że się tak zachowywałem!"
Za stary ze mnie wrobel, żeby się tak od razu dac złapać na lep pięknych słowek, dlatego zapytałem:
"Kto Ci poradził, żebys tak powiedział?"
-"Wilczek!" - odpowiedział bez namysłu dyplomata.
Westchnąłem głęboko i powiedziałem.
"Dobrze! Za chwilę zrobię sobie kawę i wszyscy zjemy sobie cukierki OK?"
"OK!" - odpowiedziało Wilczątko pędząc już po schodach do brata w celu złożenia raportu ze swojej misji dyplomatycznej.
...
Podobno w ten sam sposób wycyganił od Wilczyczki obiekt ich niedawnej kłótni. W sprawach łagodzenia konfliktów Wilczek jest naszym rodzinnym konsultantem!