Piernikowe opowieści, Wilkor, Wilczątko
Prezenty
dodane 2014-10-17 10:54
i mrugnięcia.
Główną pasją naszego stada jest szwendanie się. Można to nazwać ładniej: spacerowanie, zwiedzanie, poszukiwanie wrażeń.
Ale ja myślę, że to nie do końca odda sens tego co robimy. My po prostu lubimy się szwendać, czasami pójść drogą, a czasami skręcić w takie miejsca w które nikt nie wchodzi i wynieść z stamtąd naręcze grzybów albo po prostu parę kleszczy na kołnierzu...
Starsze wilczki już nie tak często towarzysza nam w tych wypadach. Najbardziej prawdopodobny skład to nasza dwójka, Wilkor i Wilczątko. Teraz szwendanie się jest ciekawsze, bo można z czystym sumieniem połazić komuś po skoszonej łące lub rżysku. Przeorane kartoflisko, też nie jest problemem. Jesienne pola są szarobure, wszędzie widać gorączkowe przygotowania do zimy. Nawet myszy uwijają się aby naznosić do norek jak najwięcej pogubionych kłosów i ziaren kukurydzy. Podsyca to trochę jesienną melancholię i nie robi za dobrze na samopoczucie podczas przechodzenia "kryzysu wieku średniego"...
No i kiedy tak człowiek szwenda się opatulony szaro-burymi myślami, puszczając mimo uszu ciągłe gadulstwo Wilczątka i nieczuły na wielokierunkowe szarpanie przez Wilkora, nagle w promieniu słońca ukazuje się taki widok:
...
I człowiek czuje sie jakby mu Ktoś z góry mrugnął okiem...
* jakość marna, ale tak, tam na kwiatkach jest tak dużo motyli!