Wilczyczka
Duchy
dodane 2014-04-07 09:48
Wilmaaaa!
Uważni czytacze, wiedzą, że w naszej norze mieszkaja nie tylko Wilczki i Wilkor ale również dwa koty. Jest to matka z synem. Starsza kotka, nosi oryginalne imię "Kotka" i jest z nami od ponad 12-tu lat. Przeprowadziła się z nami, zadając kłam twierdzeniu, że koty przywiazują się do miejsca a nie do człowieka. Kotka zawsze była mniejsza od innych kotów, co wynikało podobno z tego, że urodziła się jako ostatnia z dość dużego miotu. Ale braki w posturze nigdy nie przeszkadzały jej w byciu największym mordercą w okolicy. Ileż to myszy, kretów, młodych zajęcy, łasic czy ptaków naznosiła nam w prezencie. Mało tego, wyciągnęła nam kiedyś dwukilowego karpia z wanny przyniosła skąś świeżo opanierowanego kotleta. Żaden z sąsiadów na szczęście nie zgłosił reklamacji... Ilość zadanych śmierci odbija się w jej wzroku, kiedy popatrzyć w jej zamglone już starością oczy:
Kotka ze swoim synem Kotisem są częstymi gośćmi w naszym domu, ale wieczorem odbywa się scena żywcem wzięta z "Jaskiniowców". Koty szukają kryjówek a my łapiemy je i wystawiamy na zewnątrz jak butelki na mleko. Jeżeli nie jesteśmy odpowiednio uważni, koty znowu wchodzą przez okna, uchylone drzwi i inne sobie-znane portale i zabawa rozpoczyna się od nowa.
Ostatniego wieczora wydawało nam się, że operacja "Wilma!" zakończyła się sukcesem.
Następnego ranka Wilczyczka relacjonowała:
"Śpię sobie spokojnie a tu coś nagle wypada mi z szafy. Podchodzę a tam moje koszulki. Na śpiąco zajrzałam do środka ale nic tam podejrzanego nie było i znowu sie położyłam. Za jakiś czas z szafy wypadła moja torba. Potem spodnie. Potem znowu coś. Już się zaczęłam bać, że tam są jakieś duchy! Dopiero jak się zrobiło jasno to wyszła z niej Kotka i przyszła do mnie i zacząła mi mruczeć do ucha, to poszłam ją wypuścić."
...
Na szczęście obyło się bez egzorcyzmów, a nam doszło dodatkowe miejsce do przeszukiwania wieczorem.