Wilczek
Ciasteczkowy ewangelizator.
dodane 2014-04-07 20:35
Jak nie kijem to... ciastkiem.
W naszej parafi rozpoczęły się Wielkopostne Rekolekcje. Są one również odnowieniem zeszłorocznych Misji. W niedziele wieczorem Ksiądz Misjonarz miał nauki stanowe dla mężczyzn w duchu bardzo militarnym. Ale na początek Ksiądz Proboszcz w starym, dobrym, kaznodziejskim stylu typu: "Bo Wy do kościoła nie chodzicie!" - wygłosił Prolog do zebranych mężczyzn. Mówiąc bardziej serio, to ubolewał nad tym, że wiele z dzieci w wielu szkoły podstawowej nie ma doświadczenia niedzielnej Mszy świętej. Po prostu nikt z nimi nie chodzi do Kościoła. Kiedy ochłonąłem już z pierwszego złego wrażenia, zacząłem się zastanawiać nad tym, jak można nie swoje dzieci zaprowadzić do Kościoła. Rozwiązanie okazało się bardzo zaskakujące.
Po powrocie z pracy Wilczek opowiedział mi ciekawą historię. U nich w gimnazjum też rozpoczęły się rekolekcje. Jego najlepszy kumpel nie chciał w nich uczestniczyć. Wilczek zaproponował: "Chodź ze mną na rekolekcje." - Kolega dalej się opierał - "No to po rekolekcjach zapraszam Cię na to dobre ciacho do "Malowanej Kawy"" - i to był argument przeważający. Faktycznie Wilczek wysupłał z kieszonkowego kilka zaskórniaków i poszli na ciacho. Okazało się, że akurat tego dnia była duża promocja i ich ulubiony gatunek był dostępny w połowie ceny. Dodatkowo Pani poczęstowała ich nowo-wprowadzonym koktailem owocowym całkowicie za darmo. Można powiedzieć, że byli smakoszami-oblatywaczami.
Wilczek, wszytkie to niespodziewane promocje odczytał jako niebieską pomoc w swoim dobrym dziele i za "zaoszczędzone " pieniądze kupił jeszcze jedno ciastko na wynos dla siostry.
...
A ja wysnułem z tego prosty, militarno - gospodarczy wniosek: aby wiecej dzieci z naszej parafi chodziło do kościoła trzeba Wilczkowi podwyższyć kieszonkowe...