Piernikowe opowieści, Wilczyczka
Dr. Jekyl i Mr. Hide
dodane 2014-04-01 13:14
I technologia tarasowa w praktyce.
Jakiś czas temu przyjechali do nas rodzice Wilczyczkowej przyjaciółki, zabrać ją do domu. Akurat jeszcze jej nie było, bo wraz z Wilczycą i Wilczyczką nie wróciły jeszcze z kina. Ja byłem sam i w dodatku dopiero co wyszedłem spod prysznica. Zdążyłem się jako-tako ubrać, ale drzwi otwarłem na bosaka, zdyszany i z niemądrą miną. Dodatkowo dość zamaszyście się przywitałem tak, że moje imię zostało zrozumiałe jako: "Lech".
Bez dodatkowych opowieści wyszedłem w oczach gości na niezłego aparata i dość zakręconego jegomościa.
Tyle tytułem wstepu.
Wczoraj wieczorem, w ramach powitaninowej niespodzianki dla naszej wędrującej Wilczycy, chciałem przygotować nasz drewniany taras do malowania. Ale jakoś tak mi zeszło na zakupach, pomocy przy matematyce wilczkom i wspólnym spacerze, że kiedy byłem już gotowy do pracy, to na dworze było już bardzo ciemno. Nie zrażony ubrałem się w mój mundur roboczy, na głowę założyłem latarkę-czołówkę, do ręki wziąłem starą szczoteczkę do zębów i tak uzbrojony szedłem na taras w celu wyczyszczenia fug w miejscach styku desek z legarami.
I właśnie w tym momencie zobaczyłem wbity we mnie, zaniepokojony wzrok Wilczyczki.
"Eeee, co robisz Tatiś?" - zapytała niepewnie.
"Idę czyścić taras do malowania" - powiedziałem od niechcenia, machając wesoło szczoteczką.
"Oookey!" - powiedziała ostrożnie Wilczyczka.
Kiedy jej wytłumaczylem dokładnie co zamierzam robić, trochę się uspokoiła i powiedziała.
"Dobra, to i tak pójdzie na konto Lecha, tego szalonego a nie Old_Piernika*- tego statecznego."
...
Tak uspokojony nie tylko wyczyściłem fugi w tarasie ale jeszcze posadziłem kwiatki i zioła w przydomowym ogródku. Jakby co, to będzie na Lecha!