Bogu Chwała !

O służbie i władzy w Kościele

dodane 11:36

powołanie, namaszczenie, władza i służba

Ważne jest abyśmy wypełniali nasze powołanie we właściwy jak najlepszy sposób zgodnie z wolą Bożą.
W aspekcie życia wspólnoty Kościoła, można powiedzieć że mamy różne „dary” od Boga, związane chyba z tym jacy jesteśmy, jak funkcjonujemy. Zdaje mi się, że one ujawniają się stopniowo w różnych sytuacjach, od momentu w którym zaczyna w nas działać Duch Święty, w miarę postępu w naszym nawróceniu, w miarę jak zbliżamy się do świętości na tej drodze, którą idziemy we współpracy z Bogiem, aniołami, ludźmi. Te rzeczy w nas wymagają odpowiedniego podejścia i rozwoju. Czyli takiego, jaki w dużym stopniu przeprowadza w nas Bóg.
Owszem jest w tym wszystkim element praktykowania i nauka poprzez praktykę, i on jest bardzo ważny, jednak oby nie było tak, że zdaje nam się, że to wystarczy jeśli będziemy sobie „po ludzku” praktykować, „nabierać doświadczenia”.
Bardzo ważne, ważniejsze od tego jest oczywiście to działanie Boga w stosunku do nas, czyli np. to nauczanie jakie Bóg przeprowadza wobec nas, to kształtowanie, te zmiany jakie w nas zachodzą na lepsze dzięki temu, że to On Jest naszym Pasterzem, a nie inni ludzie, bardziej niż On Sam.
To jest też kluczowe dla nas, aby Bóg zawsze był dla nas tym Pierwszym i Najważniejszym i Najskuteczniejszym Pasterzem wobec nas, na naszej drodze.
Inni ludzie są tylko Jego pomocnikami. Nawet jeśli nazwiemy ich pasterzami, nauczycielami, apostołami itp. to nie wolno nam ich traktować zamiennie z Bogiem w żadnym aspekcie naszej relacji z nimi. Również jeśli chodzi o nasze spojrzenie na siebie samych i relację wobec innych ludzi, wobec których służymy w Kościele, powinniśmy mieć to zawsze na uwadze.
W tym kontekście mówimy też o Janie Chrzcicielu i on sam mówi i o sobie „ja nie jestem Światłością, lecz posłanym aby świadczyć o Światłości”.
I to jest bardzo ważne kiedy sprawujemy służbę wobec ludzi lub oni wobec nas, róbmy to zgodnie z tym jak Bóg nas tego uczy, nie stawiajmy się w niczym jako Bóg dla ludzi.
 
Miejmy na uwadze pewne rzeczy odnośnie władzy jaką otrzymaliśmy. Jak Jezus mówił np. do Piłata „nie miałbyś żadnej władzy gdyby ci jej nie dano z góry” ok, w porządku, ale to nie znaczy, że to co robi ten człowiek jest zgodne z wolą bożą, nie znaczy, że nie grzeszy robiąc to, nie znaczy, że Duch Święty podpisuje się pod tym co ten człowiek robi.
 
W Kościele jest czasem takie błędne myślenie: otrzymałem od Boga pewną władzę, i namaszczenie więc to znaczy, że Bóg przyklaśnie temu co robię, zaakceptuje to, będzie w tym, pójdzie za mną i będzie zadowolony ze mnie i będzie to zgodne z Jego wolą, wystarczy tylko że się postaram i mogę decydować i rządzić tak jak mi się wydaje, bo przecież jestem na tym stanowisku, zostałem więc wybrany przez Boga, mam władzę itd.
Otóż NIE..
Gdyby tak było to nie musielibyśmy przepraszać Boga, czasem i ludzi, kiedy z łaski bożej dociera do nas, że w ramach naszej „władzy” podjęliśmy jakąś niedoskonałą decyzję i to co powiedzieliśmy czy zrobiliśmy zawierało błędy, było niedoskonałe, mogłoby być lepsze, nie było wcale takie dobre, nie pochodziło przynajmniej w całości od Ducha Świętego, Bóg nie mówił nam abyśmy postąpili w ten sposób, abyśmy poszli o krok za daleko.
Czasem to jest tylko taki mały błąd, mały kroczek za daleko, coś czego tam wyraźnie nie widać, ale jednak tam jest i po czasie z łaski bożej dociera do nas żeśmy ten błąd popełnili. Czasem też może się okazać że ten błąd wcale nie był taki mały i że miał jakieś znacznie poważniejsze negatywne konsekwencje dla nas i dla innych ludzi w Kościele niż nam się zdawało.
A więc rozumiejmy to, mamy pewną władzę od Boga wszyscy.. Każdy z nas kto dorasta i zyskuje jakąś siłę, może jakiś autorytet, czy przewagę nad kimś słabszym, może wtedy zyskiwać nad kimś jaką władzę. To że ją mamy.. to że w pewnym sensie jest ona nam "dana z góry", to że znaleźliśmy się w takiej pozycji wobec kogoś, jak np. rodzic wobec dziecka czy nauczyciel wobec ucznia, pracodawca wobec pracowników czy też w ogóle jeden człowiek rówieśnik wobec innego, brat lub siostra wobec brata czy siostry, to że jesteśmy w tej pozycji, którą uzyskaliśmy w sposób często ludzki, nie najlepszy - „własnymi rękoma”, to nie znaczy, że jak coś robimy to jest to słuszne i dobre, z racji tej pozycji którą zajęliśmy.
Nawet ci, którzy w Kościele od Boga otrzymali powołanie i namaszczenie aby być tymi pasterzami i nauczycielami i apostołami itp. a to też obejmuje np. rodziców względem dzieci, no więc nawet jeśli rzeczywiście mają, mamy pewne powołanie, namaszczenie itd. to nie znaczy oczywiście, że możemy rządzić tak jak chcemy, a Bóg się dostosuje do tego, w tym sensie, że będzie się z nami zgadzał i temu błogosławił, tak jakby to była Jego wola a nie nasza własna, tak jakby „wszystko było dobrze i tak jak być powinno”. No nie jest !
Powołanie, władza, namaszczenie, itp. to są bardzo poważne, odpowiedzialne i wymagające od człowieka rzeczy.
Również i dlatego, że do pewnego stopnia jest tak, że „Bóg się dostosuje” do naszych „zarządzeń” tych decyzji jakie podejmujemy, tych słów jakie wypowiadamy, sposobu w jaki myślimy. Tyle tylko, że konsekwencje naszych decyzji w przypadku kiedy one nie będą takie jakich Bóg od nas oczekuje, nie będą wcale dobre dla nas ani dla innych ludzi, a nieraz mogą być nawet bardzo nie dobre.
Miejmy więc wszyscy na uwadze to wszystko co mówimy i jak wyrokujemy bo jak jest napisane i jak to można rozumieć: jaką miarą mierzysz taką tobie odmierzą i w jakiej sprawie wydajesz wyrok wobec kogoś, taki wyrok na siebie wydajesz i na siebie ściągasz. Nie sądźmy abyśmy nie byli sądzeni, nie mówmy czegoś takiego czego nie powinniśmy, bo konsekwencje tego w jakiś sposób spadają na nas i na innych ludzi.
 
Jak mówi Jan Chrzciciel „ja nie jestem Światłością lecz posłanym aby świadczyć o Światłości”.
Nikt z nas ani też cały Kościół ani żadna jego część nie jesteśmy tym samym co Bóg.
Dążymy do coraz pełniejszej Jedności w Bogu, zbliżamy się do Niego, a Jego Światłość wówczas bardziej w nas jest obecna i w nas świeci, ale sami nie jesteśmy w tym znaczeniu Światłością, nie jesteśmy Bogiem i nie powinniśmy zajmować Jego miejsca w taki sposób.
Musimy nauczyć się odpowiednio „rządzić” zgodnie z tym jaka rzeczywiście jest wola boża względem nas i ludzi i służyć przy tym i w tym wszystkim, jednocześnie wobec ludzi w odpowiedni sposób. Trzeba nauczyć się tego wszystkiego, mając na uwadze naszą niedoskonałość, i naprawdę mając na uwadze to, że czasem robimy coś czego naprawdę nie powinniśmy i umieć się z tego wycofać i przeprosić za to, kiedy jest taka potrzeba i złamać też konsekwencje, togo co zrobiliśmy źle, jeśli trzeba i starać się usunąć konsekwencje błędnych decyzji, kiedy trzeba, podjąć właściwe, lepsze decyzje, takie jakich Bóg rzeczywiście chce od nas i dążyć w tym wszystkim coraz bardziej do doskonałości i Jedności w Chrystusie, w Bogu naszym. Amen.
 
Nie sądźmy innych, abyśmy nie byli sądzeni, bo jaką miarą mierzymy taką i nam odmierzą.
Jeśli zrobimy coś źle, niezgodnie z tym czego Bóg od nas wymaga, to wszystko wskazuje na to, że w ten czy inny sposób poniesiemy tego konsekwencje, aż się nawrócimy, przeprosimy, kiedy trzeba co wyznać, i postarać się naprawić to cośmy zrobili, to zróbmy to, a Bóg, który Jest Wierny i Sprawiedliwy odpuści nam nasze grzechy. Zgodnie z tym co jest napisane w Piśmie Świętym.
Cóż, z grzechem ciężkim, tym o którym mówi św. Jan Ewangelista że „sprowadza śmierć” prawdopodobnie należy iść, też w odpowiedni sposób do tych, którzy otrzymali w Kościele władzę odpuszczania grzechów, czy coś. Ja nie wiem jak to działa w rzeczywistości tak do końca.
Sama jestem od małego w Kościele Katolickim i co jakiś czas do spowiedzi chodzę.. Sprawa z tymi naszymi grzechami i z ich ocenianiem nie jest taka prosta.. Ciężko nam to jakoś oceniać nieraz i czy mamy grzech ciężki czy nie mamy, czy złamałam rzeczywiście to przykazanie boże i świadomie i dobrowolnie czy nie i w jakim stopniu i w ogóle, no ale też myślę uczymy się tego co trzeba z łaski Bożej i Jego prowadzenia, dzięki Pismu Świętemu, Prawdzie Bożej i nawracaniu się, w którym też inni nieraz nam pomagają.
Może tak jest, że jak ktoś ma taki lub inny grzech, w którym trwa to jakoś to czuje, że on sprowadza na niego śmierć, czy coś, że go oddziela jakoś poważnie od Boga, tak, że nie może on się do Niego zbliżyć pomimo wszelkich starań, czy coś takiego. No ale może są i inne powody, że nie może, może też osoby będące daleko.. nie nawrócone lub nie pragnące nawrócenia hmm.. no to też.. Nie wiem za bardzo jak wygląda cała ta sprawa, coś tam mi się może trochę wydaje, że coś tam może rozumiem, ale też osobiście nie miałabym chęci do tego by oceniać to jakiego kalibru jest czyiś grzech, tak po ludzku też, tylko bym udzielała odpowiednich rad, wskazówek, napomnień itp. aby ludzie chcieli się nawracać i tym, którzy się nawracają i w miarę udzielanej mi łaski bożej pomagałabym starając się to robić w odpowiedni sposób, zgodny z prowadzeniem Ducha Świętego, w dojściu do bliskości z Bogiem i osiągnięciu stanu większej świętości tym, którzy rzeczywiście pragną żyć życiem świętym, bez grzechu, zrodzonym z Boga, aby pomóc im żyć takim życiem. : )))
 
Na koniec jeszcze, pamiętajmy, nie mamy "rządzić" tak jak nam się jedynie wydaje.
Jeśli już tak bardziej zaczynamy rządzić, wobec innych, to róbmy to z większą uwagą, starajmy się zyskać większą pewność, i większa pokorę w tym, aby szczególnie te zarządzenia, które by jakoś mogły ograniczyć czyjąś hmm swobodę działania.. poczucie niezależności i wolności osobistej a nawet wolności przekonań czy coś takiego, były takie jakich Bóg od nas oczekuje, a nie tylko takie jak nam się wydaje.
Jak już ktoś się zabiera, być może z racji swojego stanowiska w Kościele, w tym mniejszym lub większym obszarze wspólnotowym także i m.in. w rodzinie lub z racji zaistniałej sytuacji i potrzeby, do jakiegoś rządzenia, takiego które mówi komuś co ma robić, że coś jest czymś a coś nie jest, albo jak inni mają myśleć i co sądzić na dany temat, tak, że to nie jest już tylko "czyjaś interpretacja" "propozycja", to ten, który rządzi, powinien to robić jeszcze „mądrzej” tak aby to było jak najbardziej zgodne z wolą bożą, zrobione we właściwy, jak najlepszy sposób, przyniosło jak najlepsze konsekwencje.
 
Przykład dam z nauczycielem i uczniami albo z rodzicem wobec dziecka, który wprowadza w domu jakieś zasady. Ważne jest aby te zasady wprowadzać jak najlepiej. Nie wystarczy powiedzieć „stawiam takie wymagania” nawet jeśli one są biblijne.. Lepiej jest też nie narzucać swojej woli dzieciom.. lepiej jest nie zmuszać, nie naginać do swojej woli, nie niewolić kogoś w żaden sposób i rozmawiać z nimi dużo i zadbać o dobre relacje i wzajemne dobre zrozumienie. Im będziemy lepiej rządzić, z im większą mądrością i miłością, tym lepsze będą tego efekty. Rządźmy w taki sposób aby dzieci były szczęśliwe, że mają takiego mądrego i kochającego rodzica, który kiedy trzeba potrafi też ich odpowiednio „ustawić do pionu” we właściwy sposób, tak, że jeszcze są mu nawet za to wdzięczne i nie czują się skrzywdzone, przymuszone, zniewolone, tak, że nie przeszkadza im to w niczym aby kochać swojego rodzica.
Tak, jest to model dość idealny, nie taki prostu do osiągnięcia, ale osiągalny, kiedy się tego rzeczywiście uczymy. Wzorujmy się w tym wszystkim oczywiście na tym jakim jest Bóg wobec nas, jak On z nami postępuje. W tym celu oczywiście powinniśmy Go jak najlepiej poznawać :)) i uczyć się od Chrystusa tego wszystkiego, co to znaczy być Dobrym Pasterzem i w miarę możliwości też od Maryi i świętych, innych ludzi, którzy rzeczywiście mogą być dla nas dobrym przykładem w tej dziedzinie. :))
 
To na razie tyle w tym temacie..
z łaski bożej wszystko co dobre, a za to co niedoskonałe, to przepraszam :)
Chwalmy zawsze naszego Boga
 
Niech będzie Uwielbiony i Wywyższony Pan nasz i Bóg nasz we wszystkim, zawsze i wszędzie
I niech nas strzeże przed wszelkimi grzechami i wszelkim złem
I niech nas uzdrawia, oświeca, oczyszcza i leczy i we wszystkim nam pomaga
I niech nas prowadzi
Jemu Chwała i Cześć
Na wieki wieków Amen