Formacja na okrągło
dodane 2012-09-14 21:45
Piątek, zbliża się 18, godzina mszy a do głowy wpada utarty już zwrot: po mszy na 18! i tylko się zastanawiam, co tym razem? Pogodne? Nie, chyba nie. Ach! Formacyjne, przypomina Anka. Dobra, dobra starczy tego przytulania, idziemy na mszę. Dziś przecież bez kazania, 30 minut każdy wysiedzi i to nawet z przyjemnością. Piątki swoją drogą są o tyle miłe, że dają odsapnąć, odpocząć po całym tygodniu w szkole, w pracy, na uczelni. Zaczyna się weekend, a my go zaczynamy od modlitwy!
W ławkach siadamy blisko, ksiądz moderator cieszy się na ten widok. My zresztą też czujemy się w tej gromadce naprawdę dobrze, swojo. Zawiązana w zeszłym tygodniu wspólnota ściaśnia mocno węzły.
Udajemy się do kaplicy, tam czeka na nas projektor i prezentacja oceniona na 2 (słownie: dwa, dwója, dop. jak dopuszczający). Zdane choć słabiutko, oczekiwaliśmy więcej... no właśnie - oczekiwaliśmy - bo slajdy mówiły (a ksiądz uzupełniał) o czasie. Czasie jako największej wartości, o tym, że gdzieś w tych uciekających sekundach biegnie także Jezus. W niewypranych skarpetkach, w niepościelonym łóżku, śniadaniu jedzonym w pośpiechu... w strusiu i kocie Garfieldzie.
A my pragnęliśmy tej wiedzy, tego poświęcenia, siedzieliśmy i słuchaliśmy. Śmialiśmy się i próbowaliśmy coś zrozumieć, rozwinąć się przez te 20 pare minut. Obejrzeliśmy wybrane zdjęcia naszej wspólnoty - i jest się czego wstydzić - zobaczyliśmy też "małżeństwo" w humorze księdza - głupie to było, ale fakt faktem, "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz". Formacji krok drugi.
I formacji krok trzeci. Trzy ławki ustawione w trójkąt, można by rzec wspólnota na okrągło! Dwie nowe twarze, zabawa w "imię i gest", co by poklaskać, podrapać się pod pachą, pojeździć na wyimaginowanym wózku inwalidzkim, klepnąć sąsiada i ogólnie pokazać downa (wymachując rękoma na lewo i prawo), a co!? A mało nam, to druga gra: "człowiek do człowieka", czy jak kto woli "gra polega na tym, że wszyscy się mnie słuchają". Biegamy więc od człowieka do człowieka, łącząc się kolano z łokciem, pięść z brodą, plecy z plecami, tulimy się i znów biegamy. I śpiewamy... no próbujemy. Krótkie wprowadzenie: uczymy się tekstu, potem melodii, pokazywanie wyjdzie w praniu.
To był dobrze spożytkowany czas.
Do jutra, dozobaczenia na jutrzni!