ale to zakręcone...

 

Jeśli by ktoś myślał, że nauczanie w dzisiejszej szkole jest łatwe, to polecam aby posłuchać rozmów przed naszymi gimnazjami i liceami. Czy ludziom dorosłym (zwłaszcza odpowiedzialnym za edukację) jeszcze zależy na tych, którzy dziś mają kilkanaście lat? Troska o ucznia nie polega tylko na przeprowadzeniu go do szatni, aby sobie głowy o kaloryfer nie rozbił ten, który już trudni się handlem papierosami, trawą czy jest w ciąży. Chodzi chyba o coś więcej. O... wymagania.

A czemu się nie wymaga we współczesnej szkole? Bo jak nie wiadomo o co idzie o idzie o... pieniądze. A te idą po reformie szkolnictwa za uczniem. Więc szkoły prześcigają się w ofertach, profilach itd. A jak już potencjalny kandydat zaszczyci progi danej szkoły to... nie ma na niego "bata", bo tworzy on tzw. parametr, który wpływa na otrzymane pieniądze dla szkoły. Tak więc kółko się zamyka. Jak nauczyciele chcą mieć etat, to muszą mieć w swej szkole odpowiedni do ilości uczniów parametr. Więc jak dać wilczy bilet uczniowi, któy ewidentnie przegina? Jest to prawie niemożliwe.

Jeśli chcemy mieć spokój w szkołach, to nie bójmy się tego co było dawniej w szkole. Nie podoba się ,to proszę sobie szukać innej szkoły... Dawniej nikt takich nie chciał przyjąć... Dziś chętnie się ich przyjmuje, bo podniosą parametr danej szkoły, a co zy tym idzie - przynoszą ze sobą pieniądze. Ale to zakręcone!!!