Mam ufać Bogu, ufać bezgranicznie. Tylko jak to zrobić? Sobie nie umiem zaufać, a powinienem zaufać Jemu. Każdego dnia i w każdej chwili. Jak?

Uczę się zaufania do Boga. Codziennie się uczę, każdej godziny i minuty, a i tak nie umiem oddać Mu się całkowicie. Od rana z Nim rozmawiam. Najpierw się modlę, a później pogaduję do Niego. W drodze do pracy, w każdej wolnej chwili. Czasami zapominam, by później znów do Niego zagadać. Najczęściej wzdycham "ech, żebyś wiedział" i łapię się na tym, że przecież On wie. Co chwilę pokazuje mi, że czuwa nade mną, a ja i tak nie umiem ufać bezgranicznie. Zawsze pomaga w trudnych chwilach. Wystarczy poprosić albo westchnąć. Nie zawodzi, ale i tak mam problem z ufnością. Uczę się jej każdego dnia. Małymi krokami. Nie wiem tylko czy wystarczy mi dni.