Archiwum
Między młotem a kowadłem
dodane 2008-05-08 18:28
Dziś Karolina przyniosła ze szkoły karteczkę od pani pielęgniarki - skierowanie do lekarza rodzinnego. Powód: niedobór masy ciała i wzrostu. Termin wykonania - do 20 maja.
-Mamo, kiedy pójdziemy? - niecierpliwi się dziecko.
-Przecież wiesz, że w maju nie mogę, codziennie do wieczora mnie nie ma, tyle różnych spraw mam na głowie. Pójdziemy w innym terminie. Na razie daj spokój. Jeszcze mamy zaległą wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej, okulary też trzeba wymienić. Zajmiemy się tym wszystkim w przyszłym miesiącu, dobrze?
A ona po chwili:
- To ja mogłam od razu pani powiedzieć: Proszę mi tego nie dawać, bo moja mama teraz nie ma dla mnie czasu.
I poszła, obrażona. Mocno to zabrzmiało, ale było prawdziwe. A ja naprawdę jestem między młotem a kowadłem. Wszyscy czegoś ode mnie albo żądają, albo o coś proszą, albo nalegają, albo mają pretensję, że nie dopełniłam, przypomniałam, wysłałam, zadzwoniłam. Wczoraj wróciłam wieczorem do domu a tu nic nie pomyte, nie posprzątane, wszystko czeka na mnie w stanie nienaruszonym. Bo przecież dwudziesta pierwsza to znowu nie taka późna godzina, żeby to zrobić. A co, myślisz, że my tu nic nie robiliśmy? Też jesteśmy zmęczeni.
No to, kobieto niezastąpiona, cóż ci pozostaje po takich argumentach- zakasać rękawy i do garów.