Archiwum
Jak drzewo na pustkowiu
dodane 2008-04-22 21:30
Rabin Bunam powiedział kiedyś:
"Kiedy tak patrzę na świat, czasami wydaje mi się, że każdy człowiek jest drzewem na pustkowiu, i że Bóg ma tylko tego człowieka na swoim świecie, a ten człowiek nie ma nikogo, do kogo mógłby się zwrócić, jak tylko Boga". (Opowieści chasydów).
Ponad dwadzieścia lat temu znalazłam się w samym centrum komunizmu - w Moskwie. Tam właśnie czułam się jak to drzewo na pustkowiu. Pamiętam ogrom bezkresnego nieba nad Moskwą. Wpatrywałam się często w to niebo. Miałam wrażenie, że Bóg w tym miejscu doskonale słyszy mój głos, bo nikt więcej do Niego się nie zwraca. Czułam samotność Boga i samotność człowieka. Tęskniłam za Jego obecnością w drugim człowieku. Wtedy uświadomiłam sobie, że w Polsce, Bóg jest obecny pośród nas, nawet kiedy o Nim nie mówimy. Tam, w Moskwie, wyczuwałam Jego brak. On był, ale na uboczu, jakby czekał na jakiś znak od człowieka, wezwanie, westchnienie. Nadaremno. Często z Nim rozmawiałam starając się "zrekompensować" jakoś ten brak miłości od ludzi. To były chyba moja pierwsze najprawdziwsze i najszczersze modlitwy, wynikające z potrzeby serca. Nie wiem, czy kiedykolwiek potem modliłam się tak prawdziwie.
Pani w muzeum, pokazując obraz Jeziora Galilejskiego, powiedziała z satysfakcją, że naukowcy dowiedli, iż w tym jeziorze NIGDY nie było żadnych ryb a więc Jezus nie istniał. Spojrzała na nas z wyższością człowieka, który wie wszystko i zna prawdę. Ale my, ciemnota, za jaką nas uważała, pozostaliśmy przy swoim i te wywody nie wywarły na nikim wrażenia.
Kiedy wracałyśmy z koleżankami z kolejnego zwiedzania, za parkanem, wzdłuż którego szłyśmy, jakaś staruszka zaczęła krzyczeć w naszą stronę: "Ej, wy, młodzi, wy nie wierzycie w Boga, a On Jest, Bóg istnieje! Bóg naprawdę JEST!" "Tak, babciu, my wiemy, my wierzymy w Boga, my wiemy, że On istnieje!" Ale babinka nie dosłyszała i dalej nas przekonywała gromkim krzykiem.