Archiwum
No więc się narodził...
dodane 2007-12-27 14:22
...i teraz leży w żłóbku taki maleńki, bezbronny. Płacze, bo Mu zimno, płacze, bo jest głodny, płacze, bo Mu niewygodnie. Jak to Człowiek. Ale przecież to też Bóg. Mogę Mu więc mówić o swoich troskach, grzechach, upadkach? Nie, nie mogę, jest jeszcze taki maleńki, taki słabiutki, to On teraz potrzebuje opieki. Co takie maleństwo może zaradzić na nasze problemy? Jeszcze nie czas. Poczekam aż podrośnie, aż będzie taki, jak na obrazie Św. Faustyny. Wtedy do Niego przyjdę i wszystko Mu opowiem. Przecież to już niedługo. A na razie, oddajmy Mu cześć i chwałę, radujmy się z Nim, dziękujmy za to, że jest z nami.
Wiem, że pojmuję Go nie tak, jak powinnam, za bardzo po ludzku. To przecież sam Bóg. Ale jest Mu zimno i głodno i płacze. Jak Człowiek.