Przełożony synagogi
dodane 2018-07-10 13:45
Tekst poprawiony. Nie wiem dlaczego z przełożonego synagogi zrobiłem setnika .... jednak zawsze przed napisaniem postu trzeba sięgnąć do tekstu ...
W ostatnich dniach słyszałem o nim dwa razy. Przełożony synagogi , mąż i ojciec umierającej, a może już martwej córki. Przychodzi do Jezusa z prośbą. „Przyjdź, dotknij jej, a będzie żyła…..". I On przychodzi, bierze za rękę i karze wstać. Cud… Cud, który zaczął się od wiary ojca, może rozpaczliwej, może wynikającej z bezradności, ale przecież wiary, że On może. Gdyby jej nie miał trwałby przy umierającym dziecku, jak każdy kochający ojciec, byłby z nią do końca, trzymałby za rękę… . On jednak poszedł, po ratunek, sam już nic nie mógł, choroba była silniejsza. Poszedł wiec po Tego, który mógł więcej.
„Nic już nie mogę zrobić tylko się modlić, tylko wołać do Niego” . To jest nic ? Idę po pomoc do Tego , który może więcej, może wszystko i to jest nic ?
Śmierć bywa różna, fizyczna, ale i duchowa. Jestem dziś jak przełożony synagogi, moje możliwości się wyczerpały. Powinienem wiec pójść do Niego, bo On może więcej…., bo jeśli zostanę, trzymając za tą umierającą dłoń to nic to nie da. Tylko czy pójdę ?