Tak mi Cię Panie brak... tak pusto.. Rozważania nad oschłością duchową...

Czytam twe Słowa, lecz Ciebie w nich nie ma,

Próbuje Cie Sluchać, lecz Ty nic nie mówisz.

Mówię, lecz Ty z kolei nie słyszysz.

Długo jeszcze będziesz w ukryciu??

Czy długo jeszcze będziesz głuchy na moje wołanie?

Czy zapomniałeś o mnie?

Czy już Cie nie usłyszę?? Czy będziesz już tylko milczał?

Idziesz za mną, lecz nie chcesz chwycic mego ramienia,

Jesteś obok, ale mnie nie przytulisz

Może juz nie chcesz śłuchać, mówić, dotykać i przytulać

Twoja łaska... już nie dla mnie??

Twoje błogosławieństwo, nie na mym czole

Twoj usmiech nie skierowany w moja strone, 

Twoje oczy odwrócone ode mnie

 

Czym ci tak zbrzydłem??

Czy aż tak grzeszę??

Gdzie twoje miłosierdzie??

Gdzie twoje oblicze??

 

Ciało, które dawało siłę,

Krew która oczyszczała.

 

Jesteś jak słońce, którego zobaczyć nie mozna,

ale nie czuje ciepła Twych promieni na mym sercu

Czyste niebo, a jednak pochmurne

nie ma żadnych chmur, prócz mych grzechów

Czy one aż tak przysłoniły mi Ciebie???

 

Nie ma wiatru, który by je odsunął.

Nie widze celu w walce. Nie czuję chęci do niej.

Nie czuje CIEBIE!!