A teraz pytanie
dodane 2021-09-15 09:00
1
Mel Gibson, aktor i reżyser, twórca „Pasji“, opublikował wideo, w którym szczegółowo opisał „chorobę” wśród biskupów i przywódców Kościoła chrześcijańskiego, nawiązując do problemów związanych z „odwołanymi księżmi” umieszczonymi na czarnej liście biskupów z USA za przejawianie prawdziwych wartości chrześcijańskich.
Mel Gibson poparł poglądy katolickiego arcybiskupa Carlo Marii Vigano na temat Soboru Watykańskiego II, sugerując, że sobór, który zastąpił tradycyjną mszę łacińską liturgią w języku ojczystym, powien zostać zastąpiony lub całkowicie zlikwidowany. Zakwestionował przywództwo Kościoła papieża Franciszka, nawiązując do incydentu, w którym Watykan umieścił bożka mezoamerykańskiego bóstwa w ogrodach watykańskich.
Trudno znaleźć jakikolwiek argument przeciw argumentacji Mela Gibsona.
2
A teraz pytanie do naszego ulubionego kawinisty Krzysnianie Piekło:
Św. Jan napisał: "kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 J 4,20)
Przyznasz Krzysianie, że to ciężka i trudna do przełknięcia prawda z listu św. Jana, którą przecież zawsze jakoś obchodzimy dookoła, sprytnie i przebiegle nie stosując się do niej.
Mało tego, św. Jan jest zdania "Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą"
Trudno chyba wyrazić bardziej ostro boże prawo bijące w nasze zakłamane faryzejstwo i Judaszostwo, z którym sie niekiedy z dumą obchodzimy.
Ale… i tu przechodzimy do pytania: Jak to stosować do zaprzańskiej, żmijowej, sprzedajnej i judaszowskiej polskojęzycznej tzw. „opozycji“ typu PO, SLD, PSL, Bezhołowie 2050, Pedały Biedronia i jego Żony, Stalinowcy Zandberga? Tylko nie spadamy na poziom cukrowej bezmyślnosci, jak pewien blogger, który narzekając na obostrzenia turystyczne w Bieszczadach, nie zauważa własnego poziomu wyznawania "politycznej poprawności" gumkując twarze obcych ludzi na zdjęciu, które ma ilustrować te obostrzenia turystyczne. No bo RODO, no bo zakazali, no to jestem zwolniony z myślenia, no bo nie wolno, no bo....
To zdjęcie świetnie zresztą ilustruje zachowanie polskiego kościoła w pandemii. Bezmyślna nadgorliwość w głupotach, która ma tłumaczyć zdradę.
3
Objętność duchownych w Polsce wzrasta. Walka o wartości ewangeliczne stała się dla nich nudna. Wciąż to samo w kółko, a tu świat oferuje tyle ciekawych propozycji.
W dniu, gdy Jerzy Owsik zbierał z pomocą naiwnych i półgłupich szmal dla swojego małego finansowego imperium zauważyłem taką rodzinę przebraną według wartości Owsikowych w bramie do posesji kościoła. Nagabywali parafian wchodzących lub wychodzących z kościoła o datki na Złotego Melona i Mrówkę Całą, dwa udane przedsiębiorstwa fajnego Jurka Owsika.
Oczywiscie powiedziałem tym zbieraczom, co myślę o ich akcji i udałem się na mszę. I pomyślałem, że może fajnie byłoby, gdyby duchowni przed mszą ostrzegali przed tymi naciągaczami. Udaję się do zakrystii, udaje mi się rozmawiać już w korytarzu z młodym księdzem, który mi wyjaśnił, że zbieracze nie są na posesji kościoła i tym samym nie przeszkadzają. Wspominam, że przecież właśnie Owsik poparł znaną lesbijkę aborcjonistkę Leppart, ale ksiądz twierdzi, że każdy przecież już zna tą sytuację i sam rozsądzi, co należy czynić.
Nie da się ukryć, że zadziwiła mnie ta kompletna obojętność młodego księdza, który jednak dość poważnie interesuje się psychologią i nawet bardzo psychologicznie podchodzi do konfesjonału, co jest innym niepokojącym zjawiskiem.
Nie usłyszałem też żadnej oceny moralnej ze strony księdza na temat zjawiska żebraczenia pod bramami kościoła aktywistów Owsika, znanego przecież z antykatolickich agitacji i propagowania sekty Hare Kriszna na swoim festiwalu. Raczej delikatne znudzenie sugerujace, że sprawa jest znana, nudna i każdy chętnie o niej zapomniał.
No cóż, kościół na bezdrożach, pomyslałem sobie. Pewnie ksiądz jest zajęty fascynującymi teoriami Freuda i Fromma i nie ma czasu na głupoty i prymitywizm.
Godzinę później na spacerze zauważyłem tych samych zbieraczy Owsika w pełnym rysztunku przed innym kościołem. Powiedziałem im, co o nich myślę i nawet się wdałem w teologiczną dyskusję z młodą dziewczyną, dzieckiem prawie, a gdy wpadła w zadumę po jednym z argumentów, kontynuowałem spacer. Nie było mowy o nudzie. Tylko prawda jest interesująca.