W jednym ręku
dodane 2018-03-29 10:16
1
Z dużym smutkiem zauważam, że Fronda Lux, kwartalnik katolicki, najwyraźniej dogorywa. Ostatni numer wydano w jesieni 2017 roku, a nowego nie widać. Szkoda. Zamiast nowej (i gorszej) wersji Frondy, kupuję sporadycznie dawne numery za śmieszne pieniądze jak na wagę doskonałych artykułów.
Fajnie byłoby także, gdyby przepracowany Grzegorz Górny przestał inwestować w starą przedpotopową platformę fronda.pl, a zadzwonił do mnie a ja dam mu wskazówkę jak wyglądają dzisiaj techniczne portale, które o dziwo nic nie kosztują a dają doskonałe możliwości zarówno czytelnikom jak i autorom. Może na początek rzucimy okiem na opinio.pl...
2
We wtorek wszedłem do kościoła w Białej i po zmówieniu kilku modlitw w różnych intencjach wyprowadziłem pana Cygana z Rumunii, który się rozsiadł przy wewnętrznych drzwiach przedsionka kościoła (od wewnętrznej strony) i spokojnie nagabywał wiernych. Po wyjściu z nim z kościoła zapytałem, czy jest głodny. Szybko się zorientował i poprosił o jakieś specjalne mleko dla oseska z apteki. Dowiedziałem się z jakich okolic Rumunii przybywa. Byłem tam kiedyś w pobliżu jakieś ładne 40 lat temu na autostopie. W aptece nie było tego mleczka, ale w pobliskim spożywczym kupiłem dwa w miarę drogie opakowania i pożegnałem pana Cygana uścisnąwszy zaoferowaną prawicę.
W środę w przedsionku do tego samego kościoła był inny pan Cygan z dzieckiem na jednym ręce, a jednorazowym kubkiem na kawę w drugiej ręce. Od razu zażądałem, aby opuścił pomieszczenie, co pan Cygan ostro skontestował. Wywiązała się wymiana zdań, a weszła jednocześnie pani starsza, która widząć dzieciątko na jednym ręku pana Cygana wysupłała pięć złotych i wrzuciła do kubka jednorazowego na kawę, wyraźnie używanego, w jego drugiej ręce. Skontestowałem zachowanie starszej pani, a ona na to, że dzieciątko biedne i że nie wiedziała, że panów Cyganów nie obdarowuje się wewnątrz kościoła. No to ja na to, aby nigdy więcej.
Pan Cygan ze środy (nie wiadomo czy także z Rumunii, bo mówił całkiem składnym językiem polskim) w końcu opuścił przedsionek kościoła, a ja zrobiłem zakupy papiernicze w pobliskich sklepach. Wychodząc z kościoła zauważyłem pana Cygana z wczoraj na zewnętrznych schodach kościoła w pozie błagalno-modlitewnej. Odmówiłem dania datku.
Wracając z heretycko-liberalnym czasopismem dominikańskim "W drodze" w ręku patrzę i widzę pana Cygana, siedzącego na progu jakiegoś sklepu. On również mnie zauważył i rozkrzyczał się składnym językiem polskim, w sensie czy mnie także tutaj przeszkadza. Naturalnie potwierdziłem tezę pana Cygana z dzieciątkiem na jednej ręce i zaproponowałem poszukanie pracy/roboty, ponieważ wskaźnik bezrobocia spadł na pysk. I lepiej, żeby to był tylko wskaźnik.
Po krótkiej dyskusji intelektualnej z panem Cyganem z dzieciątkiem na ręce pomaszerowałem do kawiarenki, aby wypić herbatkę bez soku i odpocząć przed wytężonym marszem w przyszłość czyli do domu.
Dla odzyskania energii przeczytałem wkładkę dominikańskiego czasopisma heretycko-liberalnego "W drodze", w którym ojcowie dominikanie reklamują totalnie spsychologizowanego faceta, który jako psycholog/psychiatra wszystkich zagubionych tak dokładnie rozumiał, że aż się rzygać chciało. Zawsze chętnie czytam te skończone głupoty reklamowane przez dominikańskie czasopismo heretycko-liberalne "W drodze". Ciężko wkurzony, docieram wóczas ze spaceru do domu w coraz bardziej rekordowym czasie. W domu przedarłem wkładkę z reklamą książki spsychologizowanego psychiatry w poprzek i wzdłuż i dużą ulgą wrzuciłem do kosza na różne, podobnie potworne, odpadki.