Dobrze wiedzieć, że
dodane 2017-03-28 20:17
Dean Koontz pisze kryminały i powieści typu horror, ale też i powieści przygodowe. Słowem ma szeroki horyzont literacki. Pewnie mało kto wie, że Koontz jest katolikiem i często delikatnie, ale konsystentnie, wypowiada sie w swoich powieściach w duchu katolickim. Prawie w każdej powieści jest aluzja do kościoła katolickiego oraz do katolickiego spojrzenia na rzeczywistość. Naturalnie tylko na marginesie fabuły sensacyjnej, która przyciąga czytelnika. Oto fajny przykład spojrzenia na teorię ewolucji w powieści "Breathless":
1
„Wierze w to, w co wierzę, jeśli chodzi o Boga”. Powiedział Lamar, „ale to nie ma nic wspólnego z moja opinią na ten temat. Teoria ewolucji Darwina obraża mnie po prostu jako matematyka, podobnie jak zresztą każdego matematyka, który przemyślał ją na serio.”
„Ale pamiętaj”, powiedział Grady, „że my nie jesteśmy matematykami”.
„Ja to uproszczę. Najmniejszą miarą czasu nie jest wcale sekunda ukazana na tarczy zegarka. Najmniejszą miarą czasu jest tyle, ile promień światła podróżujący z prędkościa światła potrzebuje, aby przebiec najmniejszą odległość na poziomie molekularnym wszechświata. Jedynie ze względu na nasze rozumowanie, załóżmy, że chodzi o milionową część sekundy. Ziemia ma 4 miliardy lat . Jeżeli pomnożycie cztery miliardy z ilością milionowych części sekundy w ciągu jednego roku, otrzymacie przerażająco olbrzymią cyfrę, zapewne większą niż ilość ziarenek piasku na wszystkich plażach dookoła Pacyfiku„.
„Na razie cię rozumiemy” powiedział Grady.
„A teraz pomyślcie o kompleksowości pojedynczego genu. Zawiera on tak wiele cech - tysiące bitów danych – z których każdy musiał powstać przez mutację. Ale nawet najmniejszy robak na ziemi nie mógł się wyewoluować z organizmu jednokomórkowego w ciągu czterech miliardów lat nawet gdyby mutacja dokonywała by się w każdej milionowej części sekundy tego czasu”.
Grając rolę adwokata diabła Cammy powiedziała, „może Ziemia jest starsza niż myślimy”.
„Jest starsza o wiele. Obserwując i mierząc przyspieszenie ekspansji wszechświata oraz obliczając czas wstecz do początku jego powstania w Big Bangu, potrafimy oszacować powstanie Ziemii w tym procesie. Cały wszechświat ma zaledwie dwadzieścia miliardów lat. Zatem bądźmy irracjonalni i załóżmy, że Ziemia została utworzoną chwilę po Big Bangu, chociaż tak na pewno nie było. To nie pomoże naszemu małemu robakowi. Nadal nie byłoby wystarczająco czasu w ciągu dwudziestu miliardów lat, aby mógł wyewoluować z pojedynczej komórki w tempie jednej mutacji na jedną milionową sekundy”.
Zdumiony Grady rzekł, „więc to nie jest wcale zamknięta sprawa”.
„Dlatego właśnie ewolucjoniści nienawidzą matematyków. Oto kolejna rzecz do przemyślenia. Najmniejsza ilość genów potrzebnych do utrzymania funkcji komórki i reprodukcji w najprostszej formie życia to dwieście pięćdziesiąt sześć. Nasz mały robak może ich mieć kilka tysięcy. Ocenia się, że genom ludzki zawiera gdzieś pomiędzy trzydzieści tysięcy a sto pięćdziesiąt tysięcy genów. Jeżeli robak nie mógł wyewoluować podczas całego istnienia wszechświata, ile setek miliardów lat więcej potrzeba by było, abyśmy my powstali w drodze ewolucji?”
Dean Koontz w powieści „Breathless” dobił kosinowym kołkiem stare ideologiczne gusła z epoki wiktoriańskiej o nazwie "teoria ewolucji". Aż dziw, że niektórzy inteligentni ateiści trzymaja się tych pierduł. Co innego socjaliści, komuniści, naziści, feministki i poedały - oni potrzebują dowodu "naukowego", że Boga nie ma, który za mordy, kazamaty, obozy koncentracyjne, zboczenia i grzechy karze, chociaż niekiedy nierychliwie. A teoria "ewolucji" tego "dowodu" im właśnie dostarcza.