Zazdroszczą nam prawdziwych katolickich biskupów
dodane 2016-04-02 11:02
Jako Polacy musimy mieć trochę większą zdolność rozróżniania: Termin Niemcy jako definicja nie równa się znaczeniu Wróg.
1
Tak, już postanowiłem. Gdy obecny rząd wezwie obywateli do udziału w prorządowej manifestacji w Warszawie kupuję bilet na samolot i przyjeżdżam. Z rodziną.
Jak inaczej mogę zamanifestować poparcie dla rządu Szydło i Dudy, jedynego rządu katolickiego na tej ziemi?
2
Zauważam, że mniej mnie drażnią wypowiedzi ateistów czy antyklerykałów. A może to efekt politycznych zmian ostatniego pół roku?
Zauważam, że moje własne wypowiedzi tracą ostrość, która uderzała i czasem nieźle raniła moich rozmowcow.
3
Temat trudny do rozwiązania, ale z pomocą takich osób jak biskup Gądecki, Michalik, czy o. Rydzyk z pewnością rozwiązywalny.
Obecny rząd w Polsce jest szansą na lepsze jutro nie tylko dla Polaków, ale także... dla WIELU obcokrajowców. Szczególnie wyraźnie obserwuję to w Niemczech, gdzie katolicy są sterowani w najgorszych kierunkach przez biskupich manipulatorów typu Lehmann, Kasper czy Zollitsch.
Wielu wierzących niemieckich katolików, którzy od dekad są tresowani przez laickie antykatolickie media współpracujące z niemieckimi „katolickimi” biskupami, obserwuje aktualne ataki na Polskę oraz to, co sie dzieje w Polsce z dużą nadzieją. Często w Internecie powołują się na Kościół Polski, dają go jako przekład dla swojej zdezorientowanej „katolickiej” instytucji i wypowiadają życzenie, aby ich kraj przejął rządowe i prawne wzorce polskie. Na poziomie politycznym to nowa partia AfD (Alternative fuer Deutschland) broni Polski nawet w europejskim parlamencie, a przede wszystkim w niemieckich mediach.
I tutaj szkoda, że tradycyjna wrogość do Niemiec z powodu naszej historii, nie pozwala nam odróżniać niemieckich wrogów od niemieckich przyjaciół.
I tak, na internetowej wersji Frondy widzę ataki na AfD, w TV Trwam widzę ogólną wrogość do Niemiec w publikacjach praktycznie każdego dnia, w szeregu innych prawicowych mediach podobna sytuacja.
Nie jest to mądre. Jako Polacy musimy mieć trochę większą zdolność rozróżniania: Termin Niemcy jako definicja nie równa się znaczeniu Wróg. Wśród Niemców jest wielu ludzi, którzy nas chętnie poprą także w walce z sztańskimi ideologiami typu gender, na forum EU, w polityce, itd. Dlaczego przenosimy na tych wyraźnych przyjaciół Polski znaczenie Wroga? Niemcy ci PRAGNĄ takich zmian, jakie dokonują się w Polsce, są zachwyceni naszym ruchem obrony życia, zazdroszczą nam prawdziwych katolickich biskupów i jasności obrony wiary i Boga, chcą się od nas uczyć.
Domyślam się, że problem polega na trudnościach kulturowych, ponieważ wiele nas łączy, ale jeszcze więcej na dzieli. A jednak jest tylu Polaków rozumiejących dzisiaj doskonale obie kultury, że tkwienie w starych przesądach (mających historyczne podstawy) nie pasuje do obrazu współczesnego polskiego polityka, duchownego i Polaka w ogóle.
Chciałbym, aby polscy politycy zauważyli, że szczególnie w Niemczech sutuacja jest bardziej kompleksowa, a znaczenie polskiego rządu w samych Niemczech daleko większe niż ateistyczne i sztańskie niemieckojęzyczne media chciałyby to przedstawić.
Trzeba to wziąć pod uwagę, ponieważ rola Polski staje się właśnie TERAZ daleko większa niż to co znamy od 100 lat.