Lenin i Mussolini
dodane 2016-02-05 07:39
Ateiści łączcie się w nienawiści do Boga i człowieka.
Książka nazywa się „Maenner, die ich sah und kannte” (Mężczyżni, których widziałem i znałem) i napisał ją przedwojenny komuch i powojenny socjalista niemiecki o nazwisku Franz Josef Furtwängler (działał po wojnie w SPD w Hessen). Opowiada w niej o wielkich komunistach i socjalistach, których sam poznał podczas swojej politycznej działalności.
A więc czytam i oczom nie wierzę :)
Potwierdza on na dokładnie stronie 100tnej wydania z 1951 roku w części biograficznej włoskiego socjalisty Giacomo Matteoti tą płynną granicę pomiedzy czerwonymi i brunatnymi komunistami cytatem z ust nie byle kogo, bo samego Lenina.
„Oprócz komunistów anjwyraźniej należeli wtedy także ludzie Serratiego do moskiewskich pielgrzymów, a chodziło szczególnie o to, czy ci lewicowi socjaliści zwrócą się ostatecznie do Moskwy i czy Moska dogada się z nimi. O przejęciu władzy przez „faszyzm”, o którym wspominano często w rozmowach, myslano wówczas daleko mniej niż o eksperymencie władzy komunizmu z lub bez pomocy Serratiego. Także padało nazwisko Mussoliniego.Ale wiązałem z tym nazwiskiem jeszcze wtedy głównie obraz byłego socjalistycznego emigranta w Genewie i poźniejszego propagandystę wojny. Ale Włosi zdawali się juz postrzegać go z innej strony. „Gdzieście zostawili Mussoliniego - w nim straciliscie waszego najlepszego człowieka” miał wtedy powiedzieć Lenin włoskiej delegacji. Lenin podzielał z tym organizatorem faszystowskiego ruchu ocenę przemocy i „walczącej elity” i nie miał w komunistycznym obozie żadnego jemu równego.”
Zawsze twierdziłem, że brunatni socjalisci (faszysci) i czerwoni socjaliści (komuniści) to ten sam rodzaj wampira, żyjącego z krwi wytoczonej w masowych mordach.
Miło zauważyć, że jeden ze sztandardowych masowych morderców, Lenin, ma podobne zdanie.