W odstępie pięciu tygodni
dodane 2015-10-28 13:24
Zmartwychwstanie jest w centrum wiary chrześcijańskiej, bez niego nie byłoby chrześcijaństwa, jednakże, prawie każdego roku Katolicy, Protestanci i Prawosławni celebrują Wielkanoc w różnych datach, niekiedy w odstępie pięciu tygodni od siebie, a czasem tego samego dnia. Powiedzmy sobie szczerze, mało mnie obchodzi, co robią różne zborki na protestanckich duchowych pustyniach, ale prawosławni i katolicy winni mieć tą samą datę Zmartwychwstania. http://www.onedate.org/pl
1
Skończyłem szkolenie i poszedłem na obiadek, który zwykle jest nieprawdopodobnie smaczny, bo mam do wyboru jakieś 10 knajpek w jednym miejscu i zawsze już dokładnie wiem, dokąd uderzę. W trakcie jedzenia zadziwiłem sie paradoksem, w którym my Polacy bierzemy w jakiś sposób udział.
Taki to jest paradoks, Niemcy są potęga ekonomiczną, firmy zwykle u nich doskonale funkcjonują, ludzie są efektywni i pracują wydajnie, państwo funkcjonuje bez większego zarzutu. W przeciwności do Niemiec, Polska ekonomicznie nie jest żadną potęgą, jedna afera gospodarcza goni drugą, kłamstwa medialne są grubymi nićmi szyte, a zeregowy Polak widzi przyszłość bardziej w Anglii lub w Niemczech niż we własnej ojczyźnie.
Ale.
Potęga duchowa polskiego Kościoła zamiata w skali najwyższych wymagań. Natomiast niemiecki kościół to jeden z 30.000 zborków protestanckich, gdzie pedał pedała pogania, gdzie grzech jest oficjalnie głoszony jako Ewangelia, gdzie zboczeńcy są daleko ważniejsi od dogmatów wiary. Nie na darmo wszelkie próby wykrzywiania Ewangelii podczas ostatniego synodu w Watykanie pochodziły od niemieckich biskupów. Trudno nawet w zasadzie powiedzieć, kto bardziej trąci siarką, niemieccy biskupi czy Lucyfer? Zauważyli to zresztą nawet członkowie biskupiego synodu nazywając te próby w trakcie obrad "smrodem szatana".
Przeciętny Niemiec katolik zdaje sobie sprawę z tej światłości polskiego Kościoła i wręcz zazdrości jej nam. Podziwia polskich biskupów, którzy jak skała stoją po stronie Pana, a nie są sceną samoprezentacji zboczeńców, których wspólne imię jest Judasz (chociaż nie wiem, czy przypadkiem nie obrażam Judasza). Niemiec wzdycha.
A my Polacy?
My po prostu nie mamy pojęcia, ze nasz polski Kościół jest praktycznie najlepszy na świecie. I jak zwykle grzebiemy się w błocie, zamiast radować złotem. "Radować się" jest słowem kluczowym, którego nie rozumie 99% rodzimych katolików obdarowywanych codziennie przez Pana.