Dlaczego Kutz używa osoby pierwszej i czasu
dodane 2014-01-21 01:33
Kucizm
teraźniejszego do czasownika myśleć?
Szaleniec konia senatorem mianował,
Dzisiaj Kutzowi godność tę śląski elektorat ofiarował,
Ale Kaligula miał z rumakiem do czynienia,
A tu mamy kuca, z Palikotem szukającego porozumienia,
Czy polski świat polityczny nie zwariował?
Hm, wie tylko on
Może zwykłe przyzwyczajenie? Ba, tylko czy w ogóle kiedykolwiek myślał? Pewnie tak, ale kiedy dokładnie, nie wiadomo. Z pewnością nie wtedy, gdy poczuł parcie do usłużnej polityki i na ekran. Z szanowanego reżysera stał się żałosnym P0litykierem, dyżurnym między innymi od sprawy smoleńskiej katastrofy. Oto jął wieszczyć, że film Krauzego o smoleńskim zamachu nigdy nie powstanie, bo rzekomo robiony jest z powodów politycznych, a nie z „głębokiej potrzeby wewnętrznej”. Ha, Kuc, teraz w roli psychologa głębi, wie lepiej od samego Krauzego, jaką ten ma potrzebę! Spokojnie, nie ma pomyłki w nazwisku. Pan Kutz, tak się kiedyś nazywał, za czasów kiedy studiował razem Bareją. Nazwisko zmienił później, ale przez to przecież nie stał się rumakiem. Przykro to stwierdzić, bo senatorów powinno się szanować, cóż jednak zrobić, kiedy zamiast rumaka mamy kuca?! W końcu Chyży ( Incitatus) Kaliguli był jednak koniem wyścigowym, a nie jakąś tam miniaturą, tytułowanym przez szaleńca senatorem. Może przez zazdrość, może przez jakiś kompleks niższości zmieniający obecnie partyjne szyldy Kutz na jednym ze spotkań z kacykami z PZPR krytykującym twórczość Barei określił dokonania reżyserskie kolegi mianem „bareizmu”, kupionego przez czerwonych, mającego sugerować, że Bareja ma nierówno pod sufitem. Dzisiaj wygląda na to, że trafniej można ukuć termin „kucizm” ( premiera terminu!) jako synonim ześwinienia, skundlenia, karierowiczostwa i czego tam jeszcze!
Potrzeba serca Kutza
Reżysera. Który ma czelność pić do Krauzego chcącego przybliżyć prawdę o Smoleńsku. Jest rok 1975. Nasz psycholog głębi, a jakże, z potrzeby serca kreci „film” „Znikąd do nikąd” rzucający haniebne kalumnie na Żołnierzy Wyklętych walczących z moskiewskimi sługusami rządzącymi Polską. Przedstawia ich jako gwałcicieli, morderców, pijaków! Podobno, kiedy wychodząc ( po dziewięciu dniach) z internowania, po podpisaniu jakiegoś dokumentu nazywanego przez IPN „lojalką” miał powiedzieć do funkcjonariuszy, że takich komunistów wieszałby za j..a. Hm, chciałoby się do tego dodać, „takich reżyserów”!
Śląsk, Panie Kuc, należał, należy i będzie należeć do Polski
Ani Pan, ani nikt inny tego nie zmieni. Ciekawe co Pan powie, gdzieś tam, swojemu ojcu, który o polskość Śląska skutecznie walczył? Ale, to już Wasze sprawy!