Rany serca...
dodane 2015-10-26 17:32
Każdy z nas odczuwa większy czy mniejszy ból związany z naszą przeszłością, niejednokrotnie trudną. Wielu z nas swoje w życiu przeżyło co rzutuje na całe dotychczasowe życie, co niczego nie ułatwia. A wręcz tylko wszystko utrudnia.
Każdy ma swój sposób na wspomnienia które przynoszą tylko cierpienie i ból, a na pewno takich wspomnień nikomu nie brakuje.
Lecz mam świadomość tego że są ludzie którzy sobie z swoim życiem, z swoją psychiką nie radzą. Znam to z osobistej autopsji. Jest takie cierpienie które potrafi niszczyć zabijać wszelką nadzieję, wszelki sens. Czasem trzeba nad ludzkiej siły by przezwyciężyć to co podsuwa nam nasza pamięć. Wcale nie potrzeba mieć bujną wyobraźnię by osobiście przeżywać osobisty horror w swojej głowie.
Mam okres w swoim życiu gdzie każdy dzień był walką o przetrwanie, gdzie każdy uśmiech był udawany, wymuszany - byle tylko nikomu nie sprawiać kłopotu, zmartwień, by mieć "święty" spokój. Wiele się od tamtych chwil wydarzyło, zmieniło.
Wiadomo że człowiek wszystkiego jeszcze nie przepracował, nie uzdrowił pewnych stref swojego życia, że nadal są strefy "zero" do których nie dopuszcza się nikogo nawet samego siebie, z obawy przed tymi wspomnieniami.
Lecz dzisiaj żyję się może nie wygodniej, może nie brakuje tego bólu. Tak, ale człowiek stara się uczyć i wierzyć w to że nawet ten psychiczny ból który czasem paraliżuje ma czegoś uczyć i posiada jakiś ukryty sens. Choć czasem bardzo trudno w to wierzyć.
Bóg jest mądrzejszy jest od nas po stokroć. Wczoraj na pięknej ewangelizacji na której Pan znów dotknął mojego serca, umocnił wiarę, rozniecił nadzieję, obdarzył siłą. Jego słowo jest wszelkim naszym dobrem
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. (Mt 9:9-13)
Tymi słowami Pan przypomniał mi że przyszedł także osobiście do mnie do takiego słabego, poranionego, zagubionego. I pomimo to że wie jaki jestem przyszedł, bo mnie kocha nieskończenie.
Panie dziękuję za każdy promyk Twojego światła, za każdy dowód na to że moja ciemność nie ogarnia wszystkiego. Że Ty jesteś nawet ze mną w tym bólu, w tych wspomnieniach. Ty przeprowadzisz mnie przez tą dolinę ciemności, do wyżyn światłości i radości Twej. Panie prowadź mnie do Ciebie każdego dnia.