Świadectwo

dodane 16:31

Etap 4

" Życie Nazaretu można prowadzić wszędzie". W najbardziej, po ludzkim patrząc, bezsensownych warunkach. Ale jeśli jest to życie adoracji, kontemplacji , wstawiania się prze Bogiem za świat, to takie życie ukryte ma głęboki sens. 

Z trudem odkryłam kilka wspólnot i ruchów skierowanych do chorych, a nawet czasem i do ich opiekunów. Ale uważam, że duchowość Nazaretu w pełni wypełnia życiem opiekuna. Służba ubogim, niepełnosprawnym, takim którzy już nie wyzdrowieja. Ubóstwo życia opiekuna, niemożność prowadzenia własnego twórczego i aktywnego życia. Zaufanie Bogu gdy sytuacja zmienia się z chwili na chwilę i trzeba zmieniać własne plany. W tej roli nie ma się właściwie nic własnego. Nawet czas adoracji wydaje się luksusem. Samotność, pustynia, ścisły klasztor kontemplacyjny. Życie opiekuna chorych. W duchu Nazaretu. 

Jeszcze tylko bolał mnie brak ślubów, przyrzeczeń, zobowiązań, jakiejkolwiek formy oficjalnego potwierdzenia mego życia dla Boga. Luźna wspólnota świecka, rzadki kontakt z dużym domem, i tyle. Nic oficjalnego. Świeccy dominikanie, franciszkanie to mają drogę, formacje, śluby. 

Czy mam szukać ślubów czy zostać bez nich na drodze karolowej? Jak ojciec Karol u klarysek w Nazarecie? Czy mam dochować wierności tej drodze, która najbardziej pasuje do mego życia i charakteru? Brat Moris raz jeden położył mi ręce na głowie i powiedział że moje życie jest dobre bo wierne Bogu. Cała moja " konsekracja". 

 

Kategorie

Świadectwo

dodane 16:31

Etap 4

" Życie Nazaretu można prowadzić wszędzie". W najbardziej, po ludzkim patrząc, bezsensownych warunkach. Ale jeśli jest to życie adoracji, kontemplacji , wstawiania się prze Bogiem za świat, to takie życie ukryte ma głęboki sens. 

Z trudem odkryłam kilka wspólnot i ruchów skierowanych do chorych, a nawet czasem i do ich opiekunów. Ale uważam, że duchowość Nazaretu w pełni wypełnia życiem opiekuna. Służba ubogim, niepełnosprawnym, takim którzy już nie wyzdrowieja. Ubóstwo życia opiekuna, niemożność prowadzenia własnego twórczego i aktywnego życia. Zaufanie Bogu gdy sytuacja zmienia się z chwili na chwilę i trzeba zmieniać własne plany. W tej roli nie ma się właściwie nic własnego. Nawet czas adoracji wydaje się luksusem. Samotność, pustynia, ścisły klasztor kontemplacyjny. Życie opiekuna chorych. W duchu Nazaretu. 

Jeszcze tylko bolał mnie brak ślubów, przyrzeczeń, zobowiązań, jakiejkolwiek formy oficjalnego potwierdzenia mego życia dla Boga. Luźna wspólnota świecka, rzadki kontakt z dużym domem, i tyle. Nic oficjalnego. Świeccy dominikanie, franciszkanie to mają drogę, formacje, śluby. 

Czy mam szukać ślubów czy zostać bez nich na drodze karolowej? Jak ojciec Karol u klarysek w Nazarecie? Czy mam dochować wierności tej drodze, która najbardziej pasuje do mego życia i charakteru? Brat Moris raz jeden położył mi ręce na głowie i powiedział że moje życie jest dobre bo wierne Bogu. Cała moja " konsekracja".