Wielkość

dodane 16:15

Mk 6, 14-29

Dam ci nawet pół królestwa. Więc jak to? Pół królestwa dać mógłby, a ułaskawić Jana nie mógł? Więc był ten Herod królem, władca, osoba której trzeba słuchać i  bac się, czy osoba osobą zależną od innych? Na czym polegała jego wielkosc? Na pozycji wśród  innych. Na opinii jaka inni o nim mieli. Nie miał swojej wielkości, swoich zasług, swoich decyzji. Był uzależniony od innych. Nie chciał myśleć samodzielnie i decydować . o sobie. A na dodatek mógł też decydować o losie innych. Ale tylko tak, jak podpowiadaly mu układy społeczne w których tkwił. 

Nie, nie wytykam tu nikogo palcem. Ich, onych, tamtych. Proponuje tylko zajrzenie w głąb swego sumienia. Czy nie boje sie podjąć własnej decyzji? Z której potem bym musiał się tłumaczyć rodzinie, znajomym, w pracy, na Fejsie? Już tak mi się nie chce tłumaczyć, dyskutować, czytać tego wszystkiego, słuchać, znosić. Lepiej nie podejmować żadnej decyzji, nie ujawniać głośno swoich poglądów, nic nie robić i mieć spokój. 

A jak przyjdzie pora by ująć się za kimś ? Winnym czy niewinnym, ale brutalnie, choćby tylko słownie, prześladowanym? Czy będę chciał powiedzieć że tak się nie robi? Że osądzać trzeba sprawiedliwie ? Zgodnie z prawem? Z miejscem na Boże miłosierdzie? Czy będę? 

Kategorie

Wielkość

dodane 16:15

Mk 6, 14-29

Dam ci nawet pół królestwa. Więc jak to? Pół królestwa dać mógłby, a ułaskawić Jana nie mógł? Więc był ten Herod królem, władca, osoba której trzeba słuchać i  bac się, czy osoba osobą zależną od innych? Na czym polegała jego wielkosc? Na pozycji wśród  innych. Na opinii jaka inni o nim mieli. Nie miał swojej wielkości, swoich zasług, swoich decyzji. Był uzależniony od innych. Nie chciał myśleć samodzielnie i decydować . o sobie. A na dodatek mógł też decydować o losie innych. Ale tylko tak, jak podpowiadaly mu układy społeczne w których tkwił. 

Nie, nie wytykam tu nikogo palcem. Ich, onych, tamtych. Proponuje tylko zajrzenie w głąb swego sumienia. Czy nie boje sie podjąć własnej decyzji? Z której potem bym musiał się tłumaczyć rodzinie, znajomym, w pracy, na Fejsie? Już tak mi się nie chce tłumaczyć, dyskutować, czytać tego wszystkiego, słuchać, znosić. Lepiej nie podejmować żadnej decyzji, nie ujawniać głośno swoich poglądów, nic nie robić i mieć spokój. 

A jak przyjdzie pora by ująć się za kimś ? Winnym czy niewinnym, ale brutalnie, choćby tylko słownie, prześladowanym? Czy będę chciał powiedzieć że tak się nie robi? Że osądzać trzeba sprawiedliwie ? Zgodnie z prawem? Z miejscem na Boże miłosierdzie? Czy będę?