Opowiadania

KSIĘŻYCOWA WAMPIRZYCA

dodane 06:06

Kiedyś śniło mi się, że pewien wampir zaproponował mi przemianę. Odpowiedziałam, że muszę się zastanowić, bo nie bardzo pasuje mi zabijanie. poniższe opowiadanko jest fantazją na temat tego, co by było, gdybym przyjęła propozycję Lamberta.

Przemiana boli. Każda komórka mojego ciała płonie żywym ogniem, by potem eksplodować niczym granat. Wszystko będzie dobrze powtarzał Lambert, wysysając ze mnie krew i sącząc swój jad, a ja momentami żałuję, że mu zaufałam. Wreszcie ból ustaje i tonę w błogim spokoju.

Budzą mnie księżycowe promienie delikatnie muskające moją skórę. Ich dotyk jest jak najczulsza pieszczota. Wokół noc tętni życiem - biją serca, krew szumi w żyłach, w drzewach krążą soki. Słyszę to, czuję całą sobą. Czerpię siłę z festiwalu życia.

Rozpościeram ręce i unoszę się ponad koronami drzew. Zastygam w powietrzu. Patrzę wprost w srebrzystą tarczę księżyca. Jego światło przenika mnie na wskroś, napełniając mnie bezgraniczną radością. Czuję się silna i wolna. Po chwili lecę nad uśpionym miastem. Ląduję w zapyziałej uliczce na tyłach rozsypującej się kamienicy. Obok śmietnika dostrzegam brudnego mężczyznę o skołtunionych włosach. Jego krew jest zatruta tanim alkoholem, jego życie – frustracją, przemocą i bezdenną rozpaczą. Skrzywdził swoją rodzinę, a najbardziej siebie samego.

Mogę w minutę zakończyć jego egzystencję. Mogę sprawić, że będzie z jeszcze większą siłą siać zniszczenie i ból.

Podchodzę do mężczyzny i chwytam go za ramię. Zaskoczony próbuje mnie odepchnąć, ale oczywiście nie daje rady. „Możesz” szepczę mu do ucha. Wbijam kły w jego szyję i upijam łyk krwi. W zamian przekazuję mu Księżycowy Promień. Czuję, jak światło przeciska się przez mroki pijanej duszy. Odchodzę zostawiając człowieka sam na sam z myślami. Mężczyzna stoi prosto. Rozgląda się, jakby nie rozpoznawał uliczki. Jest trzeźwy, zapewne pierwszy raz od lat. Zastanawiam się, co zrobi z szansą, jaką dostał od Księżycowego Promienia. Nawet ja tego nie wiem.

Noc dobiega końca. Czas wracać do domu, skryć się przed słońcem. Jestem po to, żeby przekazywać jego blask, ale nie mogę czerpać go bezpośrednio. Potrzebuję pośrednika – księżyca odbijającego słoneczne światło. Jeszcze nie wiem, dlaczego tak jest. Może spytam Lamberta.

Docieram do domu tuż przed świtem, wdzięczna za pierwszą noc mojego nowego życia. Wiem, skąd czerpać radość i siłę. Moje szczęście nie musi nikogo krzywdzić. Potrafi wnieść w ludzkie życie odrobinę nadziei.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane