Nowy post
dodane 2014-12-15 14:50
W niedzielę sąsiadka widziała moją zbuntowaną córkę w kościele z wnuczka.To dobra nowina.Wnuczka idzie na wiosnę do pierwszej komunii.A mi znowu przypomniała się dziwna scena z mojej pierwszej komunii.Moi najbliżsi ją znają,ale chyba nie do końca mi wierzą,takie mam wrażenie.Po całej ceremonii i wspólnemu zdjęciu zaczęliśmy wracać do domu.Ja szedłem z mamą,z zakasanym rękawem,żeby było widać zegarek i gromnicą w drugiej ręce.Gdy zaczęliśmy mijać kościół,zrobiło mi się tak jakoś wesoło,lekko.Niesamowite uczucie szczęścia tak aż serce w gardle ,dech zapiera,trudne to do opisania.Robię kroki,idę ,a nogi nie dotykają bruku.I tak jakieś 20 metrów.Minęliśmy kościół i przeszło.Trochę przerażony,trochę zaskoczony,ciekawy,mówię mamie,i pytam co to było.Mama mi uwierzyła,mówi że to Pan Jezus tak mi zrobił,bo mnie bardzo pokochał.Chociaż minęło tyle lat,pamiętam to uczucie i tą konkretną scenę bardzo dokładnie.Nigdy więcej takie COS mi się nie zdarzyło.Chociaż,może to głupie,ale i później próbowałem przejść tą samą drogę,specjalnie,żeby powtórzyć,ale nic z tego,Nawet jak już chodziłem do szkoły średniej.Pewny jestem,że gdybym tam mógł pojechać teraz,też bym spróbował.Kto chce niech nie wierzy,ale to co napisałem,wydarzyło się naprawdę,wtedy jeszcze narkotyków nie było.