ot,i znowu zmiany ;)
dodane 2015-05-31 20:13
No i tak mnie Pan karmi rożnymi "suprajsami" ;);p
"Tato? czym mnie dzis zaskoczysz? jaka niespodzanka? "ledwie pomyslalam ,i zadzwonil telefon.."przylatuje na komunie";))))))))..a tak sie boi latac;)..mialo nikogo nie byc,normalny rodzinny obiad,a tu prosze juz 3dodatkowych gosci przy stole ;)..ciesze sie ze mama przylatuje,pewnie ze tak,nie wybieralam sie do Polski w najblizszym czasie.
No ok,to jest niespodzianka..niespodziewana...,to moze jeszcze jakas dzis?...za godzinę do drzwi puka Toska(a zarzekała sie ze dopiero w sobote na I komunii sie spotkamy) ;)..nie widziałam jej juz z miesiąc,zdążyłam sie stesknic ;)
.......
.mowia..ze jak Bog zamyka drzwi to otwiera okno..to jestem ciekawa tej nowej mozliwosci,ktorej jeszcze przed soba nie widze--moze,widze teraz powody dla ktorych ostatnio tak mnie trzymal z daleka od spowiednika,i Sam prowadzil przez rozne zakrety..powody, dla ktorych przelalam w smsie swoje zale i pretensje do kierownika..Pokazal mi Bog wtedy bardzo jasno,ze czlowiek jest drugoplanowy,drugorzedny,i bez wzgledu na zmiane wokol niego czy w nim samym,nie ma to wplywu na moje prowadzenie..oczyszczone relacje//i choc w ostatni piątek nie rozumiałam dlaczego(po raz kolejny) nie doszło do spowiedzi,tak dzis moge Bogu za to podziękować..zdecydowanie wolalam to dzis uslyszec z ambony w kosciele z ust Piotra,niz wtedy przy spowiedzi,od niego samego..ze go przenosza...nie wiem jakbym zareagowala na wiadomosc,ze teraz gdy naprawde potrzebuje kierownika i wsparcia w "drodze",ze teraz gdy Bog stal sie tak realny,bliski... właśnie zostaje sama//dlatego naprawdę,choc z jednej strony czuje zal,czuje bol ...to z drugiej wiem,ze tak jest dobrze,ze jest zgodnie z Jego wola,i nie ma we mnie buntu..zapewne by ten bunt byl,gdyby nasze relacje nadal byly tak bliskie jak jeszcze dwa-trzy lata temu..jest ciekawość;).."Jak ty Tato teraz rozwiążesz mój problem ? " ;).
Ciekawe ,ze Józef przechodzi tam,gdzie jeszcze dwa lata temu my chcieliśmy osiąść..ale..Toski colleg ,Agata w ostatniej klasie...a tu, i Toska i Agata juz dawno pokończyły szkoly,a nam jakos wyspa wyleciala z pamieci---pierwsze slowa Wojtka,gdy przynioslam nowa wiadomosc z kościoła.."o,to już wiemy gdzie będziemy mieszkać,na wyspie może być całkiem ciekawie" ;)
To fakt,ze tez jesteśmy na nowym etapie,zaraz po komunii zaczynamy szukać nowego domu,Wojtek tez coraz czesciej wspomina ze chce juz zrezygnowac z pracy i poszukac czegos na miejscu..ale czy zawieje nas na wyspę?...wątpię.. stamtad trudno juz bedzie gdziekolwiek sie ruszyć,choć coleg wojskowy Agaty,tez ma tam swoja filje,i z tego co wiem Ignacy tez się tam wybiera....ale tam nie ma dojazdu,tam juz tylko można dolecieć,lub płynąc statkiem...a wyspa jest przepiękna ;)..byłam tam trzy razy..pierwszy raz na rekolekcjach.
Doooobra,nie ciągnę tematu..bo jeszcze faktycznie obierzemy kurs na miejsce gdzie już wrony zawracają,bo dalej już tylko Ocean.
Faktem jest ,ze za kilka tygodni,zostanę bez polskiego księdza w okolicy..Piotr,bierze roczny urlop kapłański.i jakieś tam plany ma,zdaje się Kanada na horyzoncie..a Józef,choć blisko..fizycznie,czasowo,i finansowo dla mnie niedostępny,,jakby to ująć żargonem,,"za wysokie progi na moje nogi" ;)