"ukryci" charyzmatycy ;p
dodane 2015-01-28 01:23
"jeśli nie będzie decyzji woli,nic nie drgnie będziesz stać w tym samym miejscu,bez zaufania nie poddasz sie Bożej woli"...??????????????ale serio?..naprawdę?..nie miałam o tym pojęcia,jakież to odkrywcze(to sarkazm,gdyby ktoś nie wyczul)..słuchałam go,i zastanawiałam się czy on słuchał mojej spowiedzi?,,czy dotarły do niego moje słowa.skoro takie bezsensowne daje mi pouczenie?nie miałam ani ochoty ani siły na dyskusje,zresztą spowiedź dzieci przed-komunijnych to kiepski moment na dluuuuugie dywagacje...czekałam na rade,na wskazówkę.."żałuj za grzechy udzielę ci rozgrzeszenia"..się doczekałam;/...tak samo jak odczuwałam opadanie ciężkości i wzrost "jasności" w sobie..tak samo zaczął sie we mnie budować zal i poczucie "słabości"..../"czyli dalej nie wiem co robić,teraz tylko TY możesz cokolwiek,jesli zechcesz..zechciej,poddaj Sobie moja wole,ja nie umiem"
Wracając z synem autobusem,pomyślałam o Duchu świętym;).."Dam wam pocieszyciela,nauczyciela,przewodnika"...wróciła koronka do Ducha świętego..kiedyś była moja codzienna jedna z podstawowych modlitw..później zawieszona....wróciła na nowo ;)
a wczoraj "dostałam słowo"..które wszystko zmienia;)..Boza laska nade mną,czuje jej obecność,czuje jej wzmocnienie..i oby była ze mną jak najdłużej..bez niej,znowu zaliczać będę glebę..nie jestem silna.gdy zostaje sama sobie.
"Spraw,bym sie cieszył tym,ze mnie zbawiasz,
niech wstąpi we mnie duch gorliwości Twojej"..jak mantra;)
Dlaczego tak nie umiem?,dlaczego nie potrafię tak przejść życia?,trosk?.rozczarowan?,"niespodzianek"?,porażek?
Ze nie ważne,co i jak "spraw bym sie cieszył tym ze mnie zbawiasz",bo zbawiasz mnie..w kazdym momencie mojego zycia,w każdej sytuacji..i tylko to powinno sie liczyc...chialabym tak;)..chcialabym miec w sobie taka gorliwość,ze nic i nikt,i ja sama ,,nie byłoby w stanie odciac mnie od wiary,od dziękczynienia,od świadomości Zbawienia i wiecznosci z NIM //chciałabym.
Po raz kolejny zdałam sobie sprawę,ze dal mi Pan Bóg swojego człowieka,kogoś naprawdę MU bliskiego..,po raz kolejny zaskoczył mnie fakt,ze ten ksiądz tez ma charyzmat..taki ukryty,o którym pewnie i on sam nie wie..chociaż to chyba naturalne? chyba kazdy kaplan powinien byc charyzmatykiem,takim łączem pomiedzy Bogiem a człowiekiem?//a Słowo stało się ciałem//...słowo spowiednika ,ktore sie Stalo..powiedzial czego brak,co powinno byc..tak jakby jednocześnie wypowiedział modlitwę wstawiennicza,której Bog natychmiast wysłuchał,slowa kaplana zgodne z Wola Boza--regularność spowiedzi,otwartość na laske--ile razy juz taka regularnosc sobie obiecalam?..nie raz ;/..a bez tego się nie da;/
..............
Rozbawiony pies,w pogoni za piłeczką wpadł w kable..wyrwał z gniazdka wyrwał z laptopa o mało co nie zrzucajac sprzetu na podloge...sie nasluchal od meza.."nie przesadzaj,to tylko zwierzak,a to nie jest miejsce na laptop"..oczywiście juz podpadłam...-zawsze masz na wszystko wytłumaczenie,nigdy niczyja wina !-"owszem,twoja,to nie pies go tu przyniosl,i nie pies tak podlaczyl kabel ze zwisa nad podłogą,ten laptop ma swoje miejsce i tam powinieneś z niego korzystac"//załapał focha...(spraw,abym cieszył sie z tego ze mnie zbawiasz),natychmiastowy uśmiech na gebe;)..chce niech się focha,ja nie muszę;)
..........
wychodzimy do sklepu..mąż pierwszy,ja za nim,zamknęłam drzwi(zatrzaskowe).."nie mam kluczy,ty wzięłaś swoje?"--nieee(nigdy nie zabieram kluczy gdy wychodzimy razem..on zawsze ma,on sie z nimi nie rozstaje nawet jak idzie tylko wyrzucić śmieci,a mozna to zrobic otwierając drzwi nie przekraczając progu domu nawet).."no jasne,oczywiscie,nawet nie sprawdzisz,musialas tak szybko je zamknąć?!!"...(heh,znowu czyjaś wina musi byc;) )..idziemy do Rudej po klucz.."czekaj zadzwonie do niej..nosz cholera nie ma telefonu,masz komorke?"..taaa,komorki tez nie zabieram gdy jestesmy razem ;)...milczenie przez cala drogę,czułam jak w nim wzbiera..a we mnie? "spraw,bym sie cieszyl tym ze mnie zbawiasz",sila woli powstrzymalam sie przed glosnym smiechem;)...przeciez wiem jak mozna do domu wejsc;p,,,przerabiałam juz lekcje zapomnianych kluczy,i zatrzasniecia przez dziecko drzwi przed nosem,gdy z rozdziawiona geba stalam na dworze,zastanawiając sie jak uciszyc wyjacego w srodku "bachora" i szybko sie dostac do domu ;) (o wyprawie po klucze do najstarszej corki,mowy nie bylo)...i przecież on dobrze o tym wie,po co te nerwy?
wiec, idziemy w ciszy..którą przerywa "ty skurw..jeb...chcesz mi nogi połamać?!!"..zdezorientowana pytam-kto????-.."krawężnik jeb...!!!!"---????? ;)))))))..nie wytrzymałam,to bylo tak idiotyczne,tak komiczne..tak niskie,tak głupie..nie potrafilam powstrzymac smiechu---on naprawde taki jest;)..naprawdę zawsze,wszedzie,i chocby nie wiem co..zawsze jest KTOS winny,albo COS ;))))..ktos..nigdy on..nigdy..to żałosne;/
-"juz sie dzis do ciebie nie odezwe ani slowem"..hmm..dotrzymal slowa;)..pomimo nieobecnosci corki w domu ;)..pomimo mojego przeskakiwania przez plot ogrodowy,pomimo...(a tu juz nie zdradze jak mozna wejsc do mojego pozamykanego z kazdej strony domu)..."spraw,bym sie cieszył tym ze mnie zbawiasz" ;))))...mam w nosie jego nastroje..moj jest doskonały ;)...zrobiłam nam obojgu drugie śniadanie..a niech sie nie odzywa,ja będę jesli bedzie taka potrzeba..
Boza laska jest ze mną..niewątpliwie..i niech będzie jak najdłużej,i niech dziala,niech wzmacnia,niech przemienia ;)))))..niech wnosi we mnie radość,pokój,uśmiech..moze uda sie tym "zarazic" i tego obok ,obrażonego ;);p